Wszystko wskazuje na to, że Rada Polityki Pieniężnej w obawie przed rosnącą inflacją podniesie dziś stopy procentowe o 25 punktów bazowych. To zła informacja dla kredytobiorców, którzy – jak całe społeczeństwo – właśnie inflacji będą musieli stawić czoła.
Kredytobiorcy nie mają łatwego życia. Wyższe stopy procentowe oznaczają droższe kredyty. Sytuacji nie ułatwia im rosnąca inflacja, podwyższająca tym samym koszty życia. Trudno też spodziewać się, że wobec podwyżki podatku VAT stanieją nieruchomości. W takiej sytuacji efektywne prowadzenie finansów osobistych staje się coraz większym wyzwaniem.
Czy to oznacza, że mamy masowo zaprzestać zaciągania kredytów i kupowania nieruchomości? W żadnym wypadku. Nie mamy przecież żadnej gwarancji, że wobec problemów budżetowych sytuacja ulegnie diametralnej poprawie, co przełoży się na przykład na spadek cen nieruchomości.
W stosunku do średniej pensji krajowej ceny nieruchomości w Polsce są zatrważająco wysokie. Przyjmując, że przeciętnie Polak co miesiąc otrzymuje do ręki 2300 złotych pensji, nie wystarczy mu to na zakup nawet metra mieszkania w większości polskich miast.
Nawet jeśli pozostaje on w związku małżeńskim i jego partner(ka) generuje podobny dochód, nie zmienia to faktu, że dalej stać ich na co najwyżej pół metra kwadratowego mieszkania. Wszystko przez założenia wprowadzonej niedawno Rekomendacji T, która mocno zaostrzyła kryteria przyznawania kredytów.
Kredyt wciąż jednak pozostaje praktycznie jedynym sposobem zakupu w Polsce nieruchomości. I nawet jeśli jego uzyskanie kosztuje wiele czasu, nerwów, a przy tym pieniędzy, warto o niego walczyć.
Własna nieruchomość w dzisiejszych, tak nerwowych czasach, jest najlepszą z możliwych inwestycji, dającej przy tym poczucie bezpieczeństwa.
Szymon Matuszyński
Źródło: Bankier.pl