Początek roku 2010 przyniósł deweloperom sporo świeżego optymizmu, związany z większym niż dotychczas zainteresowaniem klientów zakupem lub najmem nieruchomości. Podsumowanie czyni Roman Meysner, członek zarządu Vantage Development.
Rozpoczęto realizacje nowych projektów. Pierwsze obawy czy faktyczny wzrost sprzedaży nie jest tylko korektą przed „drugim dnem” kryzysu pojawiły się na początku trzeciego kwartału 2010 przynosząc obawy czy kontynuować rozpoczynanie kolejnych inwestycji.
Wielu inwestorów zadawało sobie pytania – czy kryzys wróci? Czy może niedługo przyjdzie kolejny? Lekkie ożywienie powróciło na przełomie sierpnia i września, po wakacyjnej stagnacji. Wówczas obserwowaliśmy zdecydowany wzrost liczby podpisywanych umów, szczególnie jeśli chodzi o zakup mieszkań.
Pewnym novum na wrocławskim rynku mieszkaniowym w 2010 roku okazała się większa niż dotychczas ilość zapytań i transakcji zakupu trzypokojowych mieszkań o metrażu mniejszym niż 60 m kw. Trudno jest przewidzieć dalsze reakcje rynku na rekomendacje S i T w dłuższej perspektywie czasu. Na razie w mijającym roku zmieniła się struktura kredytów.
Obecnie gros pożyczek zaciąganych jest w złotówkach, podczas gdy do tej pory królował frank szwajcarski. Choć w opinie analityków są często skrajne to jestem ostrożnym optymistą jeśli chodzi o prognozy na 2011 rok. Nie ma powrotu do poziomu marż z 2007 ani dla deweloperów, ani dla wykonawców. Ważnym jest utrzymanie potencjału: zatrudnienia i produkcji. Konieczne jest dalsze racjonalizowanie ich kosztów, wielotorowość działań i dywersyfikacja produktowa.
Rynek stabilizuje się, to nie jest nic na tyle trwałego, że można teraz powiedzieć, że już nie trzeba się starać. Wszyscy, zarówno deweloperzy, jak i wykonawcy powinniśmy mieć „z tyłu głowy” możliwy powrót spowolnienia gospodarki i słabszej koniunktury.
Źródło: Kostrzewa PR