Co by się stało, gdyby PZU było sprzedawane 10 proc. drożej? Skarb Państwa i Eureko zarobiliby o tyle więcej, bo przecież chyba nikt nie wierzy, że oferta nawet po takiej cenie mogła nie dość do skutku. Czy oferta Tauronu też jest atrakcyjna? Komentarze są jednomyślne – „rząd nie przesadził z ceną”, „to rozsądna wycena”, „oferta zostanie objęta po cenie maksymalnej”, to tylko niektóre z opinii niezależnych ekspertów.
Pytanie: dlaczego rząd sprzedaje tak tanio?
Wytłumaczenie 1. Budujemy akcjonariat obywatelski
Jesteśmy cywilizowanym i dojrzałym społeczeństwem, mamy odpowiedzialny i długofalowo planujący rząd – dlatego politycy postanowili stworzyć zalążek akcjonariatu obywatelskiego – idei mającej przekształcić nas ze społeczeństwa najemnej siły roboczej w społeczeństwo współposiadaczy „środków produkcji”. Trzymając się retoryki marksistowskiej, dzięki giełdzie każdy proletariusz może przez objęcie cząstki wybranych przedsiębiorstw, stać się równocześnie kapitalistą.
Zainicjować miałby to zakrojony na szeroką skalę program budowy akcjonariatu obywatelskiego, który wciągnie nieświadomych możliwości rynku kapitałowego obywateli w wir inwestycji, które w długiej perspektywie pozwolą im partycypować w rozwoju sztandarowych polskich przedsiębiorstw. Tylko jak ma to się udać, skoro większość akcji objętych przez indywidualnych inwestorów zostanie sprzedana na debiucie?!
Po pięknej idei akcjonariatu obywatelskiego zostanie 200 tys. rachunków widmo dryfujących w statystykach brokerów – takie jest ryzyko. Jak ma się stać inaczej, skoro pomysł akcjonariatu obywatelskiego wydaje się ad-hoc wyciągnięty z kapelusza. Nie poprzedziła go żadna skuteczna akcja edukacyjna, nie zainspirowało żadne społeczne wydarzenie. Kto w ogóle poza wąską w skali Polski grupą zainteresowanych słyszał o tym pomyśle? Zresztą, jak namówić Polaków do zakupu kilku akcji PKO BP, zamiast składania pieniędzy na lokacie w tym banku, skoro dla przeciętnego Kowalskiego zrozumienie giełdy i poruszanie się na niej jest równie trudne jak pilotowanie wahadłowca kosmicznego.
Czemu się dziwić, skoro nietrudno spotkać studenta kierunki ekonomicznego, niemającego o giełdzie bladego pojęcia. Skąd zatem reszta mojego pokolenia ma je mieć, skoro na lekcjach przedsiębiorczości w liceum uczono nas wypełniania formularza PIT-37, pisania CV oraz wniosków kredytowych. Kto zresztą miałby przekazywać tę giełdową wiedzę tajemną? Być może zatem wytłumaczeniem atrakcyjnych wycen w prywatyzacjach jest budowa akcjonariatu obywatelskiego, tylko że nie uda się ona za pomocą dwóch giełdowych debiutów państwowych spółek.
Wytłumaczenie 2. Zwiększamy wartość GPW przed jej prywatyzacją
Pod koniec roku warszawska giełda ma zostać sprywatyzowana. Aby zwiększyć jej wartość tuż przed sprzedażą Skarb Państwa postanowił przyciągnąć na nią tysiące nowych inwestorów. Dwie wielkie prywatyzacje, zapewne 200 tys. nowych rachunków maklerskich, nowi inwestorzy zagraniczni, zwiększenie płynności całego rynku – wszystko to po to, aby podkręcić wyniki giełdy i sprzedać ją na lepszych warunkach za kilkaset milionów więcej? Być może taki jest strategiczny cel Skarbu Państwa. O tym czy to skuteczna strategia nie przekonamy się, ponieważ nie znamy rynkowej wyceny giełdy sprzed ostatnich dwóch prywatyzacji.
Wytłumaczenie 3. Zbliżają się wybory
Akcje PZU w transzy detalicznej objęło 250 tys. … wyborców. Każdy z nich mógł bez trudu już w dzień debiutu zarobić od 1 000 do blisko 1 400 zł brutto. W przypadku Tauronu możliwe, że wzrosty nie będą tak spektakularne, ale stracić na całej operacji również nie powinno być łatwo. Oznacza to, że kilkaset tysięcy wyborców wraz z rodzinami będzie partycypowało w zyskach ze sprzedaży państwowych firm przez Skarb Państwa, na czele którego stoi polityk Platformy Obywatelskiej.
Być może jeszcze nie w kampanii prezydenckiej, ale zapewne już w parlamentarnej PO przypomni wyborcom o sukcesie aktualnej prywatyzacji. PO powinno chwalić się takimi osiągnięciami, bo innych zbyt wiele nie posiada. Głośno nikt takich zarzutów nie będzie artykułował, ponieważ Aleksander Grad ma mocne alibi dla sprzedawania PZU i Tauronu z blisko 10 proc. dyskontem – budujemy akcjonariat obywatelski i markę GPW. Czy może również słupki poparcia?
Prywatyzacje PZU i Tauronu to prywatyzacje polityczne i dlatego nie mogą się nie udać. Osoby, które śledzą te procesy mogą zauważyć, że Skarb Państwa występuje często równocześnie w roli sprzedającego i kupującego. Rząd sprzedaje akcje, które częściowo obejmują państwowe przedsiębiorstwa oraz podatne na polityczne naciski OFE, płacąc dodatkowo zewnętrznym instytucjom za ubezpieczenie kursu zwane „opcją stabilizacyjną”. Drobni akcjonariusze sprowadzeni są do roli pośrednika, który ma zanieść limitowany pakiecik akcji z lewej do prawej kieszeni Skarbu Państwa, zainkasować „dolę” i z wdzięcznością skreślić odpowiednią kratkę na karcie wyborczej.
Rachunek za wdzięczność kilkuset indywidualnych inwestorów – wyborców, wraz z rodzinami, zapłaci reszta społeczeństwa, która w podatkach spłaci brakujące w budżecie przychody z prywatyzacji.
Jarosław Ryba
Źródło: Bankier.pl