Wciąż wraca pytanie, czy doczekamy się w Polsce systemowego rozwiązania problemu kredytów we frankach. W 2014 roku byliśmy co prawda świadkami rozstrzygnięcia pozwu zborowego tzw. nabitych w mBank, pojawiło się też kilka nowych pozwów zbiorowych, np. przeciw Bankowi Millennium. Ale problem wciąż nie jest rozwiązany systemowo – mówi Michał Kisiel, analityk Bankier.pl.
W dalszym ciągu nierozstrzygnięte są stare sprawy sądowe. Mimo zwycięstwa frankowiczów z mBanku, nie wiadomo, jak ma wglądać „przywrócenie sprawiedliwości” ze strony banku, brak jest jednoznacznego rozstrzygnięcia ze strony sądu, jak ma wyglądać rekompensata dla klientów tzw. starego portfela.
Kredytobiorcy patrzą z nadzieją na to, co się dzieje na Węgrzech. Pytanie, czy ustawowo zostanie rozwiązana np. taka kwestia, że w wielu przypadkach dług wyrażony w złotych przerasta wartość nieruchomości. Prawdopodobieństwo tego jest niewielkie. Dlaczego?
Po pierwsze, politycy interesują się problemem frankowiczów tylko doraźnie, przy okazji wyborów. Po drugie – sprawa ta przyciąga uwagę, kiedy kurs franka szybuje w górę i wśród frankowiczów faktycznie pojawia się niepokój.
Porównując tę sprawę z Węgrami, widać, czego w naszym kraju brakuje. Brakuje wyraźnego sygnału, że banki skonstruowały umowy kredytowe w sposób nieuczciwy.
Wciąż wraca pytanie, czy doczekamy się w Polsce systemowego rozwiązania problemu kredytów we frankach. W 2014 roku byliśmy co prawda świadkami rozstrzygnięcia pozwu zborowego tzw. nabitych w mBank, pojawiło się też kilka nowych pozwów zbiorowych, np. przeciw Bankowi Millennium5. Ale problem wciąż nie jest rozwiązany systemowo – mówi Michał Kisiel, analityk Bankier.pl. Wyjątkiem był tu mBank, gdzie oprocentowanie ustalano w zasadzie odgórnie, a więc z punktu widzenia banku można było tym manipulować. Tu rzeczywiście doszło do sytuacji, że kredytobiorcy tracili, mimo że oprocentowanie kredytów we frankach powinno spadać. W pozostałych przypadkach mamy do czynienia z sytuacją, w której oprocentowanie ustalane jest w oparciu o wskaźniki rynkowe. Kredytobiorcy, podpisując umowy, wiedzieli, że się decydują na taki właśnie układ. Nadzieje, że problem ten zostanie szybko i sprawnie rozwiązany, są moim zdaniem niewielkie – dodaje Kisiel.
W tej chwili widać, że kredytobiorcom udaje się podważać niektóre zapisy umów kredytowych. Myślę, że to będzie widoczne w najbliższych latach – zwłaszcza tam, gdzie banki nie doprecyzowały kwestii przeliczania kredytu przy wypłacie i spłacie, jak w przypadku Banku Millennium. Mogą się pojawić pozwy zbiorowe, które podważają ten zapis. Dziś trudno wyrokować, co z tego wyniknie, bo mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją, gdy umowa kredytowa obowiązuje, ale jeden zapis okazuje się niezgodny z prawem i znika z umowy.
Warto obserwować dalsze losy kredytobiorców Banku Millennium. Mają oni nadzieję, że wszystko pójdzie po ich myśli i ich kredyt będzie kredytem w złotych, oprocentowanym tak, jak kredyt we frankach, natomiast to sąd będzie musiał rozstrzygnąć, jak ten problem rozwiązać – mówi Michał Kisiel, analityk Bankier.pl.
