„Rekomendacja T to obszerny, kilkudziesięciostronicowy dokument. Jego duża część to zapisy dotyczące wewnętrznych procedur i organizacji pracy banku, np. zalecenie, by w strukturze organizacyjnej banku rozdzielone były funkcje związane ze sprzedażą produktów i podejmowaniem decyzji kredytowej. Dzięki temu presja na jak największą sprzedaż nie powinna utrudniać rozsądnej oceny ryzyka kredytowego.” donosi „Rz”.
„Mniej jest zapisów, które dotyczą bezpośrednio klientów. Jednym z najważniejszych jest zalecenie, by oceniając zdolność kredytową, bank przyjął, że po zaciągnięciu kredytu poziom zadłużenia klienta musi być bezpieczny. To oznacza, że miesięczna płatność na rzecz banku nie może być wyższa niż 50 proc. jego dochodów netto, gdy kredytobiorca zarabia nie więcej niż średnia krajowa, i 65 proc. dochodów, gdy jego zarobki są ponadprzeciętnie wysokie.” informuje dziennik.
Zdolność kredytowa klientów będzie badana dużo dokładniej, przez co w efekcie część z nich będzie mogła uzyskać mniejszy kredyt, niż planowała. Odbije się to także na bankach, których plany sprzedażowe w dużej mierze obejmują również produkty kredytowe.
Więcej w „Rzeczpospolitej” w artykule Piotra Ceregry „Rata nie wyższa niż połowa miesięcznych dochodów”.