Na amerykańskim rynku budownictwa nastąpiła niewielka poprawa – po czterech miesiącach spadków lutowy indeks nastrojów w tym sektorze, obliczany i publikowany przez stowarzyszenie zrzeszające amerykańskich deweloperów (National Association of Home Builders, „NAHB”), wzrósł o 1 pkt.
Daleko jednak temu wskaźnikowi do poziomu 50 pkt., który oznacza wyjście z recesji. Indeks NAHB spadł poniżej tej granicy blisko cztery lata temu, już wtedy sygnalizował kryzys. Na rynkach finansowych panowała wówczas euforia i nie wielu chciało słyszeć o problemach. Pomimo pewnego odreagowania indeksu NAHB w ciągu ostatnich kilku miesięcy, sytuacja w amerykańskim budownictwie w dalszym ciągu jest bardzo trudna – tak źle w tym sektorze nie było, odkąd badane i kwantyfikowane są nastroje w postaci indeksu NAHB, tj. od około 25 lat.
W styczniu o 2,8 proc., w porównaniu z grudniem, wzrosła w Stanach Zjednoczonych liczba rozpoczętych budów prywatnych domów. To dobra wiadomość, lecz daleko jest od sytuacji sprzed kilku lat. Nawet podczas kryzysów, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich 50 lat liczba rozpoczętych budów domów w USA bywała niemal dwukrotnie wyższa, niż podczas obecnego.
Złym zwiastunem na kolejne miesiące jest spadek w ubiegłym miesiącu liczby pozwoleń na budowy domów. Wydano ich 621 tys., dla porównania w grudniu – 653 tys. Również w tym zakresie sytuacja jest najtrudniejsza od pół wieku.
Koniunktura w budownictwie jest ważnym barometrem kondycji gospodarki a także determinuje jej rozwój. Stąd, biorąc pod uwagę powyższe dane, trudno tworzyć dobre prognozy dla Stanów Zjednoczonych. Uważam, że jeszcze przez kilka lat sytuacja za Oceanem nie ulegnie radykalnej poprawie. Jedne wskaźniki będą się poprawiać, inne pogarszać, i na odwrót. Ubiegłoroczne odreagowanie w gospodarce amerykańskiej było efektem interwencji państwa, naruszającej reguły wolnego rynku, lecz jest to droga do nikąd. Teraz będzie trudniej, bowiem skończyły się pieniądze oraz pomysły.
Źródło: Investors TFI