– Rodzimy rynek ubezpieczeń okazał się w znacznym stopniu odporny na zawirowania na rynkach finansowych. Popyt na większość produktów w 2009 roku rósł, ale pewna grupa ubezpieczeń, np. na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, komunikacyjne nie rozwijała się tak dynamicznie jak prognozowano. Czy są to jedyne skutki spowolnienia gospodarczego dla branży ubezpieczeniowej?
– Celowo nie używam słowa kryzys, bo trudno w przypadku Polski mówić o kryzysie, a raczej o spowolnieniu gospodarczym. W ubezpieczeniach majątkowych wielkość rynku nie rośnie już co prawda tak szybko jak w 2008 roku, ale mamy do czynienia ze wzrostem – na koniec I półrocza 2009 roku sektor tych ubezpieczeń wzrósł o ponad 5 proc. w stosunku do analogicznego okresu 2008 roku. Obserwujemy spadek przypisu składki z ubezpieczeń na życie, ale nie wynika on w żadnym razie z mniejszego popytu na ochronę, ale ze zmiany preferencji inwestycyjnych Polaków. Zupełnie inne produkty inwestycyjne wybierają klienci w czasach giełdowej hossy, a inne w trakcie bessy.
Najważniejsze dla ubezpieczonych jest to, że spowolnienie gospodarcze nie odbiło się negatywnie na wskaźnikach bezpieczeństwa towarzystw ubezpieczeń. Wszystkie spółki (jest ich około 70) oferujące ubezpieczenia spełniają z nadwyżką ustawowe wskaźniki finansowe dotyczące bezpieczeństwa.
Można powiedzieć, że spowolnienie gospodarcze odegrało pozytywną rolę, jeśli chodzi o wizerunek ubezpieczeń. Po pierwsze pokazało, że w trudnym czasie rośnie popyt na ochronę. Po drugie przypomniało nam wszystkim, jakie jest najważniejsze zadanie ubezpieczeń. Tym zadaniem jest przede wszystkim ochrona ubezpieczonych.
– Polska odnotowała po III kwartale ub.r. wzrost PKB. Czy według pana przełoży się to na większy popyt na ubezpieczenia?
– Nie mamy jeszcze pełnych danych po III kwartale 2009 roku, ale już po I półroczu ub.r. można było zauważyć, że podstawowe dane finansowe z rynku ubezpieczeń były generalnie zgodne z oczekiwaniami. Trudno przewidywać, jak rynek ubezpieczeń będzie się zachowywał w tym roku, ponieważ jest on uzależniony od koniunktury gospodarczej. Ufam jednak, że polska gospodarka ma już za sobą najtrudniejszy okres.
– Jakie ubezpieczenia mają szansę na rozwój w 2010 roku?
– Od dłuższego czasu obserwujemy wzrost popytu na ubezpieczenia turystyczne i nic nie wskazuje na to, aby miało się to zmienić. Popularność tych ubezpieczeń wynika nie tylko z tego, że coraz częściej wyjeżdżamy za granicę, ale także z faktu, że rośnie świadomość zagrożeń podróżujących Polaków. Wiadomo, że np. nagła choroba podczas urlopu jest zdarzeniem kłopotliwym, szczególnie jeżeli jest to urlop poza granicami kraju. Kłopoty z tym związane, np. znalezienie najbliższego szpitala, umówienie się na wizytę lekarską, rozwiązuje posiadanie ubezpieczenia turystycznego.
Co do ubezpieczeń zdrowotnych, to ich rozwój zależy niestety nie tylko od ubezpieczycieli. Z szacunków Polskiej Izby Ubezpieczeń wynika, że składka zebrana z ubezpieczeń zdrowotnych nie przekracza obecnie w Polsce 150 mln zł. Aby tego typu produkty stały się powszechne, potrzebna jest kompleksowa reforma systemu służby zdrowia w naszym kraju. PIU już kilkanaście miesięcy temu stworzyła projekt kompleksowej reformy systemu służby zdrowia. Jest on do dziś oceniany przez ekspertów jako najlepsza z przedstawionych koncepcji zmian w systemie finansowania opieki zdrowotnej.
– Na czym polega propozycja Polskiej Izby Ubezpieczeń?
– Propozycja Izby przewiduje stworzenie systemu, który z jednej strony odwoływałby się do zasady solidarności społecznej, a z drugiej wykorzystywałby zasadę wolnej konkurencji. Zamiast jednego płatnika – NFZ