Odwrót od ryzyka, powrót do bezpiecznego dolara, kolejny niższa rating dla Grecji – o tym się wczoraj mówiło. Giełdy trzymają się jednak zadziwiająco dobrze.
Wydarzeniem dnia był jednak spadek kursu EUR/USD poniżej granicy 1,45, przy której wielu inwestorom powłączały się zlecenia sprzedaży euro i w ten sposób byliśmy świadkami wyraźnego umocnienia się dolara. Najważniejszy jest panujący obecnie trend, a trochę mniej ważne jego powody.
Za oficjalne podaje się najczęściej dwa: agencja S&P obniżyła rating dla Grecji, co po obniżkach pozostałych agencji nie powinno specjalnie dziwić. A jednak. Po drugie Fed trochę z opóźnieniem podał informację, że większość z jego pożyczkowych programów wygaśnie zgodnie z planem, czyli 1 lutego 2010 roku. W dobie głosów o odłączaniu kroplówek gospodarkom i temu specjalnie nie powinniśmy się dziwić.
Dlatego największą reakcję można było zauważyć wczoraj na rynku walutowym, mniejszą na parkietach. Oczywiście królowały spadki, ale szerszego odwrotu nie widać. WIG20 stracił wczoraj 1,24 proc. przy przeciętnych obrotach 1,5 mld złotych. Najważniejsze, że poziom 2300 pkt. nie został przełamany, więc póki co byki są bezpieczne. Jeszcze lepiej wygląda sytuacja na amerykańskim S&P500, który pomimo spadku o niecałe 1,2 proc. cały czas porusza się w trendzie bocznym o krok od lokalnych szczytów. Jak na naprawdę świetny okres dla dolara, który był środkiem finansującym ryzykowne inwestycje to całkiem niezła sytuacja.
Trochę nerwów wprowadził wczoraj bank CitiGroup, który zaoferował ogromną liczbę akcji do sprzedania (za 17 mld dol.) jednak w cenie o 9 proc. niższej niż rynkowa. Do tego rząd zapowiedział, żę nie będzie sprzedawał swojego pakietu – prawdopodobnie z powodu małego zainteresowania ofertą. Inwestorzy zareagowali wręcz histerycznie – skoro nie ma zainteresowania ofertą, to znaczy, że bank nie spłaci rządowej pożyczki i zostanie w tyle za innymi. Akcje traciły wczoraj 7 proc., a obroty na walorach Citi stanowiły wczoraj 47 proc. obrotów całej giełdy w Nowym Jorku.
Dziś dzień czterech wiedźm, w którym wygasają instrumenty pochodne. Teoretycznie powinno być nerwowo, ale przyglądając się obojętności rynków w ostatnim czasie na znaczne zmiany walutowe giełdy powinny pozostać spokojne, nie wliczając oczywiście mniejszych wahań istotnych dla rynku terminowego.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo