Co tydzień udzielane są już Bezpieczne Kredyty o łącznej wartości ponad miliarda złotych. Ożywienie dotyczy jednak nie tylko preferencyjnych kredytów, ale całego rynku. Wszystko dlatego, że dostęp do hipotek został w bieżącym roku znacznie ułatwiony. Efekt? Popyt jest 2,5-krotnie większy niż przed rokiem.
Wrzesień przyniósł kolejne bardzo dobre dane na temat popytu na kredyty mieszkaniowe. W ciągu zaledwie jednego miesiąca Polacy zgłosili się po kredyty o łącznej wartości ponad 15 miliardów złotych – wynika z szacunków HREIT opartych o dane BIK. W przeliczeniu na dzień roboczy popyt był we wrześniu prawie 2,5-krotnie wyższy niż w analogicznym okresie przed rokiem.
Wszystkie kredyty stały się łatwiej dostępne
Powody są co najmniej cztery. Po pierwsze niezbędnym fundamentem dla wzmożonego popytu jest dobra sytuacja na rynku pracy (niskie bezrobocie, rosnące wynagrodzenia). Nie sposób też nie docenić działań podjętych przez KNF, które spowodowały, że banki bardziej liberalnie badają dziś zdolność kredytową. Do tego w ostatnich miesiącach spadło oprocentowanie kredytów mieszkaniowych ze względu na spodziewane, a potem zrealizowane przez RPP obniżki stóp procentowych. To ważne, bo im niższe oprocentowanie „hipotek”, tym niższe raty i łatwiejszy dostęp do finansowania dla wszystkich, a nie tylko beneficjentów programu tanich i łatwo dostępnych kredytów mieszkaniowych. Ten ostatni, choć w komentarzach rynkowych pojawia się bardzo często, to jest tylko jednym z powodów ożywienia na rynku hipotecznym.
Miliard złotych tanich kredytów tygodniowo
Trzeba przy tym mieć świadomość, że napływające dane pokazują, że Polacy całymi garściami czerpią pieniądze z programu „Bezpieczny Kredyt 2%”. Chociaż wystartował on relatywnie niedawno (w lipcu), to cała machina rozpędziła się już tak bardzo, że co tydzień podpisywane są umowy na ponad miliard złotych.
Popularności tego programu trudno się jednak dziwić. Dzięki niemu można przecież zaciągnąć kredyt dysponując niższym dochodem, a mimo tego możemy się cieszyć znacznie niższą ratą (około 1/3 niższą niż w standardowej ofercie). A gdyby i tego było mało, to kupując pierwsze mieszkanie można też cieszyć się niższymi kosztami transakcyjnymi (zniesienie PCC). Do tego wkład własny można zastąpić gwarancją wydawaną przez BGK. To wszystko skraca drogę do własnego mieszkania o ponad połowę.
Pieniądze są, ale nie wiemy czy będą
Problem w tym, że już dziś wartość udzielonych kredytów preferencyjnych (możemy ją szacować na około 5,7 mld złotych) prawie dwukrotnie przekroczyła plan na 2023 rok. To budzi obawy o to, że pieniądze na dopłaty się skończą i to już za kilka miesięcy. W odpowiedzi na te wątpliwości, minister Waldemar Buda zapewnia, że pieniędzy nie zabraknie. I choć jest to deklaracja padająca z ust ważnej osoby, to musimy mieć świadomość, że aby dosypać pieniędzy do programu niezbędna jest zmiana ustawy. To wymaga zgody przyszłego parlamentu i najpewniej inicjatywy przyszłego rządu. Konia z rzędu temu, kto dziś jest w stanie przewidzieć kto w tych instytucjach będzie zasiadał i jakie decyzje będzie podejmował.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investment Trust