Według danych z Krajowego Rejestru Długów, dług Polaków wynosi 45,4 mld złotych, a już ponad dwa miliony z nas nie jest w stanie opłacić rat kredytów ani rachunków. Eksperci przewidują, że sytuacja może się tylko pogorszyć, zwłaszcza że główne przyczyny zadłużenia różnią się od tych sprzed kilku lat.
Nowe czynniki wpływające na sytuację finansową
W ciągu ostatnich 12 miesięcy zadłużenie konsumentów w Polsce wzrosło o 2,8 mld złotych. Jedna osoba ma do uregulowania średnio ponad 19 tys. złotych. Prognozy nie są optymistyczne – oszczędności Polaków kurczą się z miesiąca na miesiąc, a dłużników przybywa. Według badania KRD „Oszczędzanie Polaków w inflacji” połowa z nas nie ma odłożonych pieniędzy, a 40% musiało już sięgnąć po zgromadzone wcześniej środki, by sprostać rosnącym cenom i kosztom utrzymania.
Eksperci zauważają, że wielu Polaków znalazło się w sytuacji, której po prostu nie było w stanie przewidzieć. Przed 2020 rokiem główną przyczyną zadłużania się były niskie zarobki, losowe zdarzenia i nieprzewidziane wydatki. Pandemia COVID-19 i wojna w Ukrainie pociągnęły za sobą skutki, o których przeciętny konsument nigdy nie myślał: wysoką inflację, gigantyczne podwyżki cen (w tym paliwa i energii), a także wzrost stóp procentowych. Wiele osób straciło pracę, biznes czy oszczędności życia – komentuje Jarosław Rembisz z kancelarii prawnej Rembisz i Wspólnicy z Chełma.
Niespłacane kredyty hipoteczne wpędzają nas w długi
Według KRD najczęstszą bezpośrednią przyczyną długów Polaków są kredyty zaciągane na kupno, budowę lub remont nieruchomości. Nowe mieszkanie czy dom są bez kredytu niemal nieosiągalne. Największy udział w portfelu zadłużeń w bankach (70%) miały w tym roku właśnie kredyty hipoteczne.
Jak szacuje Biuro Informacji Kredytowej, sprzedaż kredytów mieszkaniowych będzie tylko rosła. Przyczyniają się do tego program „Bezpieczny Kredyt 2%” i zwiększenie zdolności kredytowej wynikające między innymi z obniżenia bufora ostrożnościowego. Chętnych na zakup mieszkania lub domu bez racjonalnej oceny swoich możliwości jest coraz więcej. Ludzie myślą, że „jakoś to będzie”. Tymczasem, jeśli rata kredytu stanowi dużą część domowego budżetu, to wystarczy nieznaczna podwyżka stóp procentowych czy nieprzewidziany wydatek, by utracić płynność finansową – komentuje radca prawny Jarosław Rembisz.
Podobną sytuację miał pan Marcin z Lublina, który wziął kredyt na mieszkanie ze swoją ówczesną żoną. Przy rozwodzie mieszkanie nie zostało podzielone, a jego była żona zamieszkała w nim sama. Każde z nich miało spłacać połowę raty, aż do czasu sprzedaży lokalu. Po dwóch latach dowiedział się, że kobieta bez poinformowania go ogłosiła upadłość, a cały kredyt spadł na niego. Kiedy po podwyżce stóp procentowych rata wzrosła dwukrotnie, pan Marcin również zdecydował się na ogłoszenie upadłości.
W długi wpadają coraz młodsi
Duży wzrost zainteresowania odnotowały też kredyty ratalne. W pierwszym półroczu 2023 sprzedaż tych produktów była niemal o 17% wyższa od roku ubiegłego i wyniosła 9,9 mld złotych. Z zakupów z odroczonym terminem płatności korzysta co piąty Polak. Jarosław Rembisz zauważa, że takie decyzje często nie są przemyślane: Brakuje nam wiedzy, jak monitorować domowy budżet. Mamy też tendencję do kupowania na raty smartfonów czy komputerów bez przeliczenia, czy stać nas na comiesięczną ratę.
Do wzrostu liczby nieterminowo spłacanych zobowiązań coraz bardziej przyczyniają się młodzi Polacy. Według BIK pod koniec lipca zadłużenie osób w wieku 18-24 przekroczyło 1 mld złotych. To wzrost o przeszło 18% w skali roku. Połowę ich zadłużenia stanowią zaległości pozakredytowe, czyli między innymi nieopłacone rachunki za prąd, internet czy telefon. Jak wynika z danych BIG InfoMonitor, ponad 130 tys. Polaków nosi piętno niesolidnego płatnika już w pierwszych latach dorosłego życia.
Do tego grona należy pani Magdalena z Zamościa, która ze względu na depresję uzależniła się od zakupów, za które płaciła z zaciąganych na bieżąco chwilówek. Mimo młodego wieku uzależnienie wpędziło ją w dług wynoszący ponad 200 tys. złotych. Kiedy zaszła w ciążę, postanowiła zawalczyć o siebie i zdecydowała się na upadłość konsumencką.
Pół miliona Polaków w spirali zadłużenia
Problemy finansowe Polaków widoczne są też w rosnącej liczbie multidłużników, czyli osób, które mają niezapłacone zobowiązania u co najmniej trzech wierzycieli. To częsty rezultat spirali zadłużenia, czyli zaciągania pożyczek w celu spłacenia już istniejących długów. W pierwszym półroczu 2023 roku niemal połowa wartości udzielonych kredytów przeznaczona była na konsolidację zobowiązań.
Innym sygnałem problemu ze spiralą zadłużenia jest wzrost zainteresowania pożyczkami pozabankowymi. Do czerwca ich sprzedaż wyniosła 5,3 mld złotych, co oznacza wzrost o ponad 20%. Dla osób, którym banki odmawiają udzielenia kolejnej pożyczki, chwilówki są często jedynym ratunkiem. Według danych KRD w spirali zadłużenia uwięzionych jest pół miliona Polaków. Łącznie mają do spłacenia ponad 20 mld złotych.
Jedną z tych osób jest pan Jacek z Rzeszowa, który prowadził własną działalność gospodarczą. Ze względu na załamanie rynku biznes przestał przynosić dochody. Chcąc utrzymać firmę i siebie, zaczął brać pożyczki na coraz większe sumy. Tak doszedł do długu wynoszącego 100 tysięcy złotych. Po miesiącach prób ratowania biznesu, w ciągu których nabawił się nerwicy, zdecydował się zamknąć działalność i złożyć wniosek o upadłość konsumencką.
Brak pieniędzy to dla nas powód do wstydu
Mimo niskiego bezrobocia (5% według GUS) zdarza się, że przyczyną zadłużenia jest utrata pracy. Specjaliści podkreślają, że w przypadku tego typu długów olbrzymią rolę odgrywają kwestie psychologiczne. Wiele osób wstydzi się problemów finansowych, w wyniku czego podejmują pochopne decyzje. Krępuje nas proszenie o pomoc znajomych czy rodziny, więc wolimy zaciągnąć pożyczkę, by poradzić sobie samemu. Czasem o problemach nie wiedzą nawet najbliższe osoby. Zdarza się też, że bliscy w tajemnicy zadłużają nie tylko siebie, ale też swoich współmałżonków – zauważa przedstawiciel kancelarii Rembisz i Wspólnicy.
Taką historię ma na koncie pani Katarzyna z Łodzi, która bez swojej wiedzy została zadłużona przez męża na 200 tys. złotych. Po rozwodzie nie była w stanie spłacić długów, tym bardziej że problemy finansowe odbiły się na jej zdrowiu fizycznym i psychicznym. Z tego powodu również zdecydowała się na upadłość konsumencką.
Ogłaszamy bankructwo, dopiero gdy puka komornik
Kiedy skala przeterminowanych zobowiązań poważnie przekracza możliwości konsumenta, ogłoszenie upadłości jest coraz częściej najrozsądniejszym wyjściem. Z analiz Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wynika, że w pierwszej połowie 2023 roku liczba bankrutów w Polsce przekroczyła 10 tys. i do końca grudnia może wynieść nawet dwa razy tyle. To o 5 tysięcy więcej niż w roku ubiegłym.
Jak dowiadujemy się z raportu InfoDług przygotowanego na podstawie danych BIG InfoMonitor oraz BIK, wzrosła liczba osób, które wątpią, że uda im się spłacić długi. 20% respondentów stwierdziło jednak, że rozważałoby ogłoszenie upadłości konsumenckiej dopiero przy zaległości wynoszącej pół miliona złotych. Eksperci przestrzegają przed zwlekaniem z decyzją. Obecnie połowa polskich bankrutów widniała w KRD co najmniej przez dwa lata przed ogłoszeniem upadłości.
Źródło: Kancelaria Prawna Rembisz i Wspólnicy