Szwajcarski Bank Centralny zapowiedział kontynuację interwencji na rynku walutowym gdyby frank za bardzo umacniał się wobec euro. Stopy pozostawiono bez zmian.
Wczorajsza decyzja SNB właściwie niczym nie zaskoczyła, ale należy się chyba z tego cieszyć – przynajmniej jeśli chodzi o rodzimych kredytobiorców. Stopy procentowe pozostały na niezmienionym, niskim poziomie 0,25 proc. a bank zobowiązał się do dalszych interwencji na rynku walutowym, gdyby frank za bardzo umacniał się do euro, co byłoby niekorzystne dla Szwajcarii.
To pośrednio także dobra wiadomość dla naszych kredytobiorców, bo chociaż raty są zależne od kursu złotego do euro, to na pewno o kurs franka można być do końca roku spokojnym.
Sporo niepokoju panowało wczoraj na głównej parze walutowej EUR/USD. Mimo neutralnego zakończenia przebieg sesji był nerwowy, rynek bronił obecnych wsparć w okolicach 1,47. Czuć było cały czas kłopoty Grecji i Hiszpanii (także Dubaju). Przełamanie wsparcia przy 1,467 będzie znakiem dalszego spadku euro, do 1462 a potem prawdopodobnie do 1,46 dolarów. Z kolei oporem w tej chwili jest poziom 1,47 dol. za euro.
Warto zwrócić uwagę, że kurs eurodolara linię trendu wzrostowego przebił w ubiegły piątek i przebicie w dół wspomnianych granic będzie bardzo utrudniać mu powrót powyżej tej linii. Innymi słowy będziemy w trakcie korekty o zasięgu 1,45 dol. na koniec roku.
Gdyby tak się stało w dół szedłby również złoty. Wczoraj nasza waluta nie wykazała odporności i podobnie jak giełda spadała. Dolar przebił jednak poziom 2,81 zł, natomiast kurs euro oparł się pokusie wzrostu ponad 4,16 złotych.
Dziś najprawdopodobniej znów będzie ciekawie na rynku walutowym, bo w kalendarzu są dane, które mogą mieć wpływ na eurodolara. To przede wszystkim indeks nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan oraz sprzedaż detaliczna w listopadzie. Dodając do tego wskaźnik zapasów niesprzedanych towarów Amerykanie mogą tu upatrywać wskazówek co do przebiegu okresu świątecznego w sklepach. Choć z drugiej strony – chyba wszystko o nim już wiadomo, nie jest źle, ale nie jest też dobrze.
Warto zwrócić także na notowania ropy, która spadła do 70 dol. za baryłkę. Poziom ten powinien stanowić silne wsparcie dla „czarnego złota” i być może także dla dolara, od którego ceny ropy są zależne.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo