Kryzys sprawił, że coraz bardziej cenimy bezpieczeństwo inwestycji. Minęły już jednak czasy, gdy wystarczyło wpłacić pieniądze na lokatę, aby cieszyć się atrakcyjnym oprocentowaniem. Szukając zysku warto zastanowić się nad innym rozwiązaniem, np. inwestycją w fundusze. Eksperci odpowiadają na pięć kluczowych pytań związanych z tą formą inwestowania kapitału.
Rekordowo niskie stopy procentowe każą zapomnieć o atrakcyjnie oprocentowanych depozytach. Alternatywą mogą być fundusze inwestycyjne. Przedstawiamy pięć podstawowych pytań, które pozwolą wykazać, że to inwestycja nie tylko dla ryzykantów, a niebezpieczeństwo straty można ograniczyć unikając podstawowego błędu, który popełniło wielu inwestorów jeszcze przed początkiem kryzysu finansowego.
Bezpieczeństwo czy zysk?
Krach z 2008 r. był przełomowy. Zasadniczo zmienił podejście Polaków do inwestycji. Od tej pory bezpieczeństwo stało się dla nas szczególnie istotne. Załamanie się rynków finansowych uzmysłowiło inwestorom, że wysokie stopy zwrotu wiążą się z ryzykiem straty. Polacy przenieśli wówczas znaczną część zainwestowanych środków z bardziej zmiennych produktów, takich jak fundusze akcji, do bezpiecznych lokat bankowych, które w tym czasie oferowały bardzo atrakcyjne oprocentowanie.
Jednak od 2008 r., główna stopa procentowa NBP spadła z 6 do 2 proc., a wraz z nią znacznej obniżce uległo oprocentowanie depozytów bankowych.
– Z jednej strony Polacy przywiązują teraz dużą wagę do bezpieczeństwa oszczędności, z drugiej w okresie rekordowo wysokiego oprocentowania lokat przyzwyczaili się do zysków w granicach 10 proc. w skali roku – mówi Monika Szlosek, Dyrektor Produktów Detalicznych i Inwestycyjnych Deutsche Bank. – W obecnych realiach rynkowych realizacja takich celów wymaga uwzględnienia w portfelu inwestycyjnym bardziej zmiennych aktywów. I rzeczywiście możemy zaobserwować, że chociaż wciąż w Polsce większość oszczędności trzymamy w gotówce i na depozytach bankowych, to rynek funduszy inwestycyjnych systematycznie rośnie – dodaje.
Co ciekawe, apetyt Polaków na zysk jest wyższy niż dwa lata temu. – „Atrakcyjne oprocentowanie” to subiektywne pojęcie. Gdy o nim mówimy, trzeba pamiętać, że chodzi o zysk w relacji do stopy zwrotu wolnej od ryzyka – mówi Grzegorz Pietrucha ze Skarbiec TFI. – Jeśli przyjmiemy, że bezpieczna stopa zwrotu obecnie wynosi około 2,08 proc. rocznie, czyli tyle co WIBOR 6M, a oczekiwania są na poziomie 6 proc. rocznie, okaże się, że są one relatywnie wyższe, niż jeszcze dwa lata temu, gdy klienci liczyli na 10 proc. zysku w zestawieniu ze stopą bezpieczną na poziomie 4,4 proc. – wyjaśnia.
Można więc stwierdzić, że skłonność do ryzyka Polaków rośnie wraz z obniżkami stóp procentowych. – Aby dzisiaj spełnić oczekiwania klientów, w ich portfelach muszą pojawić się bardziej ryzykowne aktywa, co przekłada się na wyższą zmienność – zaznacza Grzegorz Pietrucha.
Na rynku pojawiły się więc oferty łączące bezpieczne lokaty bankowe z funduszami inwestycyjnymi o dużo wyższej potencjalnej stopie zwrotu. – Takie rozwiązanie pozwala w prosty sposób dywersyfikować oszczędności, stanowi też impuls do aktywnego inwestowania środków w dłuższym terminie – mówi ekspert Deutsche Bank.
Jak rozpoznać swoją skłonność do ryzyka?
Na rynku finansowym panuje prosta zasada: możliwy do osiągnięcia zysk jest wprost proporcjonalny do ponoszonego ryzyka. – Chcąc osiągnąć wyższą stopę zwrotu, trzeba wybrać fundusz bardziej ryzykowny, zazwyczaj o wyższym udziale akcji w portfelu – mówi Tomasz Kacprzak, ekspert PZU Inwestycje. – Mając świadomość tej relacji, każdy klient musi odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką ewentualnie stratę jest w stanie zaakceptować. To pozwoli ograniczyć wybór funduszy, które znajdą się w kręgu jego zainteresowania – wyjaśnia.
Określając swoją skłonność do ryzyka powinniśmy określić cel na który oszczędzamy i horyzont inwestycyjny, a co za tym idzie okres, na jaki chcemy „zamrozić” pieniądze. – Jeżeli inwestujemy, by za trzy lata wymienić dach, bo zaczyna przeciekać, nie powinniśmy ryzykować – zaznacza Grzegorz Pietrucha. – Jeżeli natomiast myślimy o inwestowaniu w dłuższym horyzoncie, w portfelu mogą pojawić się bardziej zmienne aktywa – dodaje.
Jak maksymalizować potencjalny zysk i minimalizować ryzyko straty?
– Nie ma uniwersalnej odpowiedzi na to pytanie. Wszystko zależy od posiadanych już aktywów, oczekiwań oraz horyzontu inwestycyjnego. Zawsze warto jednak pamiętać o dywersyfikacji, tzn. aby planowaną inwestycję podzielić na części ulokowane w różne klasy aktywów: gotówkę, akcje, surowce, waluty – mówi Tomasz Kacprzak z TFI PZU. – Innym prostym i skutecznym sposobem minimalizowania ryzyka jest nabycie wybranych aktywów „na raty”. Starajmy się nie inwestować jednorazowo całości kapitału, a raczej w etapach, np. co tydzień albo co miesiąc – dodaje. Stosując tę metodę uśredniamy wartość początkową inwestycji, a także zmniejszamy ryzyko zaczęcia inwestycji w niekorzystnym czasie, np. na szczycie notowań.
– Jedna z popularnych zasad mówi, że część bezpieczna powinna stanowić taką część portfela, ile mamy lat, czyli 30-latek powinien mieć 30 proc. bezpiecznych aktywów, np. obligacji, a resztę może ulokować w aktywach bardziej ryzykownych, np. funduszach akcji – tłumaczy Grzegorz Pietrucha ze Skarbca TFI. Trzeba jednak pamiętać, że część portfela z tymi bardziej zmiennymi aktywami też jest różnorodna. Akcje rynków wschodzących będą cechować się większą zmiennością, a co za tym idzie oczekiwaną wyższą stopą zwrotu, niż akcje z rynków rozwiniętych.
Zachowanie zdrowego rozsądku w podziale części akcyjnej na regiony czy sektory pozwoli na minimalizację potencjalnego ryzyka. Portfel powinien mieć zróżnicowane aktywa, ponieważ w takiej sytuacji, nawet jeśli niektóre z nich stracą na wartości, najprawdopodobniej inne nadrobią tę stratę.
– Portfel powinien składać się z funduszy inwestujących na różnych rynkach, zarówno pod względem geograficznym, jak i sektorowym – mówi Grzegorz Pietrucha. Ekspert Skarbiec TFI radzi, by wybierać fundusze nieskorelowane, czyli takie, których wyniki są w miarę możliwości mało zależne od siebie. Pozwala to zabezpieczyć się przed najmniej pożądanym scenariuszem, gdy tracimy na wielu inwestycjach jednocześnie.
Większość oszczędzających nie chce martwić się o swoje pieniądze i doglądać ich codziennie. Dlatego dobrze skonstruowany portfel inwestycyjny to taki, który nie wymaga częstych zmian. Nie oznacza to, że powinniśmy o nim zapomnieć i nie kontrolować go wcale. Jedną z podstawowych zalet funduszy jest ich płynność. W trakcie inwestycji możemy swobodnie przesuwać kapitał z jednej grupy, która z obecnej perspektywy wydaje się mniej obiecująca, do tej, której potencjał właśnie rośnie. Dlatego osoby, które zainwestowały znaczną część oszczędności w fundusze, powinny interesować się bieżącą sytuacją na rynkach.
– Możemy maksymalizować zyski obserwując fazy cyklu gospodarczego, aby przeważały te klasy aktywów, które w danej fazie mogą potencjalnie przynieść większy zwrot – tłumaczy Grzegorz Pietrucha. – Dla przykładu w fazie ożywienia gospodarczego sukcesywnie zwiększając zaangażowanie w akcje, a w fazie rozkwitu budować ekspozycję na surowce – wyjaśnia.
Jakiego rodzaju fundusze odnosiły ostatnio najlepsze wyniki?
To pytanie, które nurtuje wielu początkujących inwestorów. Niepotrzebnie. Jak podkreślają eksperci, historyczne wyniki funduszy w żadnym stopniu nie determinują przyszłych, mogą natomiast sugerować, że papiery, które zyskały na wartości w ubiegłym roku np. 20 czy 30 proc., w kolejnym powtórzą ten wynik. – Bezpieczeństwo jest bardzo istotne dla inwestorów, jednak w dużej mierze kierują się oni osiągniętymi przez fundusze stopami zwrotu i na tej podstawie podejmują decyzje inwestycyjne – zauważa Tomasz Kacprzak z TFI PZU.
Magia historycznych wyników przesłania inne, bardziej istotne informacje. – Przede wszystkim powinno nas interesować, jakie fundusze mogą mieć najlepsze wyniki za rok, dwa czy pięć lat.
Kupując jednostki uczestnictwa inwestujemy w przyszłość, a nie w historię – przekonuje Grzegorz Pietrucha. – Częsty błąd popełniany przez inwestorów to bazowanie jedynie na historycznych wynikach. Tymczasem planując inwestycję należy sięgnąć głębiej i zweryfikować: czy potencjał do wzrostów się nie wyczerpał, jakie były fundamenty tak dobrych wyników, czy rynek ma siłę do tego by dalej rosnąć, czy wzrosty nie były jedynie spekulacyjne – dodaje. Jeżeli nie mamy czasu zajmować się tymi sprawami, wybierzmy fundusz zrównoważony lub stabilnego wzrostu. Możemy też powierzyć skonstruowanie portfela specjalistom – radzi ekspert Skarbiec TFI.
Nie oznacza to, że historyczne wyniki funduszu są bez znaczenia. – Trzeba je jednak porównać z innymi o podobnym profilu. Jeśli spośród funduszy inwestujących w akcje GPW jeden miał w danym okresie lepsze wyniki od pozostałych, możemy założyć, że decydująca okazała się w tym wypadku sprawność zarządzających – mówi Monika Szlosek, ekspert Deutsche Bank. – W takim przypadku mogą istnieć już pewne przesłanki, żeby zaufać im również w przyszłości – dodaje.
Jak wygląda przyszłość poszczególnych grup funduszy?
– Perspektywa dalszego ożywienia gospodarczego wskazuje, że w najbliższych latach to właśnie fundusze akcyjne powinny umożliwić największy zarobek – mówi Grzegorz Pietrucha. Argumentuje, że dotychczasowe wzrosty na rynkach nie są oderwane od fundamentów, a firmy radzą sobie bardzo dobrze i zyski, jakie generują przekładają się na ceny ich akcji. – Świat nie jest jednak monolitem, więc w różnych regionach sytuacja może być różna – mówi Grzegorz Pietrucha. – Ceny nie wszystkich akcji spółek idą w górę, nawet w świetnym otoczeniu gospodarczym, dlatego tak ważne jest, aby posiadać w portfelu nie tylko fundusze benchmarkowe, ale również takie, których polityka inwestycyjna opiera się na selekcji – dodaje.
Z tą opinią zgadza się Monika Szlosek z Deutsche Bank: – Polska gospodarka, podobnie jak światowa, znajduje się u progu silnego ożywienia. Rekordowo niskie stopy procentowe prędzej czy później spowodują wzrosty na rynkach finansowych. Problem w tym, że nie wiadomo, kiedy to nastąpi, a niepokoje związane z geopolityką, np. kryzys na Ukrainie, mogą prowadzić do silnych wahań na rynkach światowych. W tej sytuacji dywersyfikacja oszczędności pomiędzy lokaty i różnego typu fundusze inwestycyjne jest doskonałą strategią. Zwłaszcza, że na rynku dostępnych jest teraz wiele promocyjnych ofert, które zapewniają taką możliwość – mówi ekspert Deutsche Bank.