W poniedziałek w USA w obozie byków trzymano kciuki za to, żeby tym razem publikowane dane makro były lepsze od prognoz. Udało się – były lepsze. Indeks ISM dla amerykańskiego sektora usług (ponad 80 procent gospodarki) wzrósł z poziomu 48,4 w sierpniu do 50,9 pkt. we wrześniu.
To znaczy, że pierwszy raz od roku gospodarka amerykańska się rozwija. Przypomnijmy, że indeks ISM dla sektora przemysłowego też utrzymał się nad poziomem 50 pkt. Takie dane niewątpliwie pomogły wykreować odbicie, które po spadkowym tygodniu już się rynkowi należało. Jednak, gdyby nie działanie Goldman Sachs (o tym niżej) to byki miałyby trudności.
Również rynek akcji naprawdę nabrał chęci na kupna akcji godzinę po publikacji indeksu ISM. Wtedy to na rynek dotarło podniesienie przez Goldman Sachs rekomendacji dla dużych banków. To właśnie był kluczowy moment sesji. Bykom pomagała również sprawa Brocade, o której (według Wall Street Journal) przejęcie starają się dwie inne firmy. Bykom pomagał też układ techniczny, czyli bliskość dolnego ograniczenia kanału trendu wzrostowego. Indeksy szybko wzrosły, a potem nastąpił długi okres stabilizacji.
Na nieco więcej niż godzinę przed końcem sesji byki zaatakowały i nie napotkały większego oporu. Indeksy wzrosły odbijając się od dolnego ograniczenia kanału trendu. Jak widać byki nie poddają się i wykorzystają każdą okazję, żeby indeks podnieść. Trzeba jednak pamiętać, że dopóki indeks S&P 500 nie pokona oporu na poziomie 1.075 pkt to nie może być mowy o wzmocnieniu sygnału kupna.
GPW w poniedziałek od rana emanowała nieznacznym optymizmem. WIG20 szybko wzrósł o około jeden procent i rynek zamarł. Obroty były wręcz żałosne. Na rynku zupełnie nic się nie działo – wszyscy czekali. Podobna sytuacja panowała na innych giełdach europejskich. Po pobudce w USA indeksy zaczęły się osuwać i na pół godziny przed rozpoczęciem sesji w USA WIG20 kosmetycznie spadał. Pozytywne rozpoczęcie sesji w USA indeksy jednak podniosło, a fixing nieco WIG20 schłodził. Zakończenie wzrostem o 0,3 procent, szczególnie na bardzo małym obrocie (najmniejszy od początku lipca) nie ma oczywiście najmniejszego znaczenia prognostycznego. Poważni gracze czekają po prostu na nowe impulsy z USA, a przede wszystkim na raporty kwartalne amerykańskich spółek.
Piotr Kuczyński
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi