W porównaniu do ubiegłego miesiąca ceny wzrosły o 0,2 proc. Był to już drugi z rzędu miesięczny wzrost. Dane te potwierdzają, że brytyjski rynek nieruchomości odbija się od dna.
Jeszcze bardziej optymistyczne informacje podaje bank hipoteczny Nationwide, według którego wzrost cen nieruchomości jest notowany już od czterech miesięcy i najszybszy od dwóch i pół roku. Według Nationwide przyczyniły się do tego niskie stopy procentowe (od marca wynoszą 0,5 proc. i są najniższe w historii), jak również zwiększenie przez bank centralny ilości pieniądza w obiegu dzięki polityce tzw. luzowania ilościowego.
Hometrack widzi jeszcze jeden powód: ceny winduje mała podaż nieruchomości na sprzedaż. Richard Donnell, dyrektor działu badawczego Hometrack, ostrzega, że rynek wciąż jest słaby: – Istnieje zasadnicza nierównowaga między podażą a popytem. Powstaje pytanie, jak dług obecna sytuacja się utrzyma i na ile odporny będzie rynek na zmiany popytu i nastrojów konsumentów.
Wzrost cen, którego żądają sprzedający, może oznaczać, że obecne ożywienie jesienią przygaśnie. Dodatkowym ciosem w rynek nieruchomości mogą być rządowe cięcia wydatków i ewentualne zmiany budżetowe, które mogą spowodować, że po zapłaceniu podatków w kieszeniach ludzi zostanie mniej pieniędzy.
Dane przedstawione przez Hometrack opierają się na ankietach wypełnionych przez 6237 pośredników z całego kraju i wynika z nich, że przeciętna nieruchomość schodzi z rynku po 8,6 tygodnia (w sierpniu było to 8,7 tygodnia) za 92,4 proc. ceny wywoławczej (w sierpniu 92,1 proc.), a obserwowany od dwóch miesięcy wzrost cen skoncentrowany jest w Londynie i w południowowschodniej Anglii.
W ubiegłym miesiącu National Housing Federation przedstawiła prognozę, zgodnie z którą w okresie 2012-2014 ceny domów mogą wzrosnąć o 20 proc.
Ceny nieruchomości ustabilizowały się także w Polsce. Z raportu dotyczącego sytuacji na rynku nieruchomości nowych, opublikowanego w ubiegłym tygodniu przez redNet Consulting, wynika, że deweloperzy nie dają już tak chętnie dużych rabatów osobom kupującym mieszkania.
Na początku 2009 r., decydując się na zakup mieszkania w Warszawie, można było liczyć średnio na upust w wysokości 11 proc. Deweloperzy oferowali wówczas co najmniej 8 proc. w chwili, gdy klient decydował się na kupno, a kolejne 3 proc. przy podpisywaniu umowy. Często do oferty dodawano także gratisowe garaże, balkony, komórki lokatorskie czy wykończenie w cenie mieszkania. Teraz na takie prezenty nie ma już co liczyć.
We wrześniu, z uwagi na większe zainteresowanie kupnem nieruchomości, deweloperzy oferowali już kupującym maksymalnie 7 proc. rabatu. Większe obniżki można uzyskać tylko na takie mieszkanie, którego budowa jeszcze się nie zakończyła.
Elizabeth Judge „The Times”
Współpraca Joanna Ćwiek