Giełdy potrafią ciągle zaskakiwać, to właśnie dlatego konsensus rynkowy często się myli. Obecnie na rynku panują dwa przekonania. Wrzesień dla parkietów będzie zły, ale kryzys zdecydowanie mamy już za sobą i możemy go sobie spokojnie obserwować we wstecznym lusterku. Idąc pod prąd można powiedzieć, że wrzesień wcale nie musi być najgorszy, ale kryzys jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.
Giełdy jak na razie wyraźnie odzwierciedlają bojaźń inwestorów przed wrześniem. Wyraźny sygnał do sprzedaży wysłany został wczoraj z Wall Street, gdzie indeks S&P500 zamknął się poniżej psychologicznej granicy 1000 punktów. Takie zachowanie szybko odbiło się echem na warszawskim parkiecie i otwarcie było słabe. Inwestorzy trwali w konsolidacji na poziomach zbliżonych do otwarcia aż do pobudki za oceanem. Wtedy gorszy od oczekiwać raport ADP wzmocnił obóz niedźwiedzi i zniżki nabrały tempa. Paniki jednak nie ma, choć spadki o prawie 4 proc. są olbrzymie. Sektor małych i średnich spółek jest jeszcze gorszy, gdyż sytuacja drugi dzień z rzędu jest tragiczna. Przypomina ona nieco ostrą realizację zysków jaką obserwujemy już od jakiegoś czasu w Chinach.
W ferworze pesymistycznych komentarzy trudno być optymistą, ale wydaje się, że rynek zasługuje jeszcze na krótki atak popytu. Byłby to łabędzi śpiew przed większą korektą, ale utwierdzałby w pozytywnym nastawieniu rzesze inwestorów, którzy notorycznie się mylą. Chodzi przede wszystkim o klientów TFI, którzy w sierpniu z większym przekonaniem niż dotychczas kupowali jednostki uczestnictwa agresywnych funduszy. To oczywiście nienajlepszy znak na przyszłość, w krótkim terminie jednak powinien zapewnić nieco paliwa dla ostatniej szarży byków.
Oznaką zbliżającej się większej korekty są też słowa prezesa Banku Światowego wizytującego za Wielkim Murem. Robert Zoellick widzi za zakrętem globalne ożywienie za przyczyną między innym silnej gospodarki chińskiej. Tym samym wpisuje się w liczną grupę zachodnich obserwatorów chwalących Chiny. Ekonomiści chińscy nieco dziwią się temu powszechnemu przekonaniu. Podobnie oficjele dość ostrożnie podchodzą do budzącego się ożywiania. Logicznym posunięciem jest przypisanie większej wagi domorosłym obserwatorom niż zachodnim.
Na rynku walutowym złoty się ustabilizował po dużym spadku na wartości wczoraj wieczorem. Widać wyraźnie, że nasza waluta zdana jest na łaskę bądź niełaskę nastrojów generowanych za oceanem. Takie zachowanie nie wróży jej dobrze, gdy nadejdzie jesienna korekta na globalnych parkietach
Łukasz Bugaj
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi