Coraz więcej osób w Polsce chce nie tylko pić, lecz także inwestować w wino. Jak powinni zacząć taką inwestycję?
Typowo biznesowym rozwiązaniem jest lokowanie w wina pieniędzy, ale bez oglądania butelek. Czyli kupowanie i sprzedawanie tego trunku na giełdzie za pomocą firm doradczych. Warto skorzystać z ich wiedzy i doświadczenia, podobnie jak kupując akcje, robimy to przez biuro maklerskie. W Polsce doradzaniem zajmuje się np. Grupa IPOPEMA. Zatrudnia cały sztab specjalistów. Wiedzą oni, który rocznik dobrze się sprzeda, a w który lepiej nie lokować zbyt dużej gotówki. Warto oczywiście samemu zdobyć trochę wiedzy na temat najlepszych producentów i ich sztandarowych butelek.
Gdzie szukać takich informacji?
Najlepiej skorzystać z wiedzy dziennikarzy, którzy od lat zajmują się ocenianiem i klasyfikowaniem tych trunków. Kopalnią wiedzy są magazyny branżowe – w Polsce „Magazyn Wino”, z zagranicznych tytułów polecam „Wine Spectator”. Nic nie zastąpi jednak degustacji, ale nie na zasadzie kupuję i piję…
…tylko np. z przewodnikiem, specjalistą od wina.
Przynajmniej na początku powinniśmy się nauczyć smakować wino, rozpoznawać jego aromat, barwę. Dla tych, którzy chcą się dowiedzieć więcej o rocznikach, szczepach winorośli, gatunkach win, polecam np. kursy organizowane przez Collegium Vini.
Jaką kwotę powinien mieć początkujący inwestor?
Kurs kosztuje ok. 700 zł. Skompletowanie ciekawej kolekcji: 10-30 tys. zł. Oczywiście nie ma górnej granicy.
Czy teraz jest dobry moment na rozpoczęcie takiej inwestycji?
Najlepszy. Producenci i importerzy obawiają się kryzysu. Wolą nie magazynować zbyt dużych ilości trunku. Dlatego obniżyli ceny, są bardziej skłonni do negocjacji marży.