raport tygodniowy Xelion.Doradcy Finansowi
Stany Zjednoczone
Amerykanie słyną ze swojego optymizmu, jednak ostatnimi czasy osławiony optymizm nie jest zbytnio widoczny na parkiecie przy Wall Street. Miniony tydzień nie zaskoczył inwestorów negatywnie, patrząc na publikowane dane. Można nawet powiedzieć, że dane okazały się lepsze od prognoz, jednak nie stało się to zarzewiem zwiększonych zakupów akcji. Jeszcze miesiąc temu widoczne tzw. „green shoots” oraz uspokajające głosy ze spotkania grupy G20 z pewnością doprowadziłyby do dynamicznych zwyżek cen akcji. Teraz odbiór jest inny i inwestorzy sceptycznym okiem patrzą na docierające do nich informacje. Przykładowo indeks ISM dla usług, który okazał się zdecydowanie lepszy od prognoz, został przyjęty dość chłodno. Podobnie cotygodniowa liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, która spadła zdecydowanie poniżej granicy 600 tys., nie wywołała żadnego entuzjazmu. Takie zachowanie może oznaczać, że rynek oczekuje naprawdę dobrych danych, a one, przy bezrobociu zbliżającym się do newralgicznej granicy 10%, mogą szybko nie nadejść. Ponadto właśnie rozpoczęty sezon publikacji raportów kwartalnych nie będzie zbytnio udany. Co prawda wyniki mogą być lepsze od prognoz, ale nadal będą to bardzo złe wyniki, które przy obecnie panujących nastrojach nie zostaną odebrane w taki sam sposób jak to miało miejsce 3 miesiące temu.
Polska
Miniony tydzień podawał nam sporo wiadomości z rynku polskiego. Stopa bezrobocia w czerwcu spadła do 10,7% z 10,8% w maju – tak wynika z szacunków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Przekładając to na liczby to w końcu czerwca 2009 wyniosła 1.659,3 tys. osób i w porównaniu do końca maja 2009 spadła o 24,1 tys. osób. Popyt krajowy ma szansę w dalszym ciągu być motorem wzrostu PKB polskiej gospodarki, tak uważa członek RPP Dariusz Filar.
Na początku minionego tygodnia MF sprzedało na przetargu bony 52-tygodniowe za 1.255,95 mln zł przy popycie 3.254,65 mln zł i średniej rentowności 4,455%. Dosyć ciekawy jest także fakt, że Polska sprzedała 10-letnie obligacje na rynku amerykańskim o wartości 2 mld USD przy popycie ze strony inwestorów na poziomie 8 mld USD. Papiery wyceniono na 290 bp powyżej rentowności amerykańskich obligacji skarbowych.
Ponadto oficjalne aktywa rezerwowe Narodowego Banku Polskiego spadły w czerwcu o 796,4 mln euro do 47.652,5 mln euro. W związku z tym, ze względu na utworzenie rezerwy na pokrycie ryzyka zmian kursu złotego do walut obcych w wysokości 2.139.634,1 tys. wynik finansowy NBP za 2008 wyniósł 0 zł.
Zgodnie z zapowiedziami rząd przyjął nowelizacje budżetu zwiększając deficyt o 9 mld zł (do 27,18 mld zł) i jest to ostateczna wersja – tak szef resortu finansów Jacek Rostowski skomentował ostatnie ustalenia.
Z nowelizacji wynika, że tegoroczne wpływy budżetowe będą niższe od planowanych o 30,1 mld zł. Mniejsze o 46,6 mld zł maja być dochody z podatków. Właśnie w tej sprawie w czwartek minionego tygodnia odbyło się spotkanie Prezydenta z Premierem. Premier Donald Tusk po spotkaniu z prezydentem Lechem Kaczyńskim powiedział, że ma pakiet pomysłów, których realizacja pozwoli uniknąć podwyższenia podatków w 2010 roku, chce m.in., aby ponad 10 mld zł z zysku wypracowanego przez NBP w 2009 trafiło do budżetu. Natomiast Bank Centralny zakłada w planie finansowym zerowy zysk za ubiegły rok.
Z kolei unijni ministrowie finansów zatwierdzili propozycję Komisji Europejskiej o wznowieniu procedury nadmiernego deficytu przeciwko Polsce. Poinformowali, że Polska do 2012 roku musi zmniejszyć deficyt finansów publicznych do wymaganego w Traktacie z Maastricht limitu 3 proc.
Ciekawostką jest fakt, że w czerwcu dodatnie saldo wpłat i umorzeń krajowych funduszy inwestycyjnych mogło przekroczyć 400 mln zł. W czerwcu fundusze Pioneer Pekao TFI zwiększyły swoje aktywa o prawie 300 mln zł z czego ponad 100 mln to dodatnie saldo nabyć i umorzeń, a około 200 mln zł to wzrost wartości jednostek uczestnictwa.
Natomiast patrząc na nasz główny indeks, WIG20 w poprzednim tygodniu był bardzo rozchwiany. Zlecenia na książęcej były przemienne. Inwestorzy raz kupowali po czym realizowali zysk. Miniony tydzień rozpoczęliśmy od poziomu 1809 pkt. po to tylko żeby mniej więcej na tym samym poziomie zakończyć tydzień. Obroty przez cały tydzień były mizerne. Widać, że rynek czeka i czeka i… czeka…
Europa Zachodnia
Nienajlepszy sentyment za oceanem oraz obawy o słabe wyniki europejskich koncernów, to główne determinanty spadkowego tygodnia na rynkach Starego Kontynentu. Główne zachodnioeuropejskie indeksy w ujęciu tygodniowym zgodnie wylądowały na minusach.
Praktycznie już od poniedziałku widać było, iż inwestorzy mają wielką chęć na kontynuację korekty z poprzednich tygodni. Koncentrowano się przede wszystkim na spekulacjach, jak słabe mogą okazać się publikowane w niedalekiej przyszłości wyniki kwartalne amerykańskich i europejskich koncernów, na pierwszy ogień poszły gorsze od oczekiwań piątkowe dane z amerykańskiego Chevronu. Bez echa na niemieckim parkiecie przeszły natomiast lepsze od prognoz majowe dane o produkcji przemysłowej oraz zamówieniach w przemyśle naszych zachodnich sąsiadów. Europejskich inwestorów nie poruszyła również korekta w górę prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego w kwestii wzrostu globalnego PKB w 2010 r. z 1,9 do 2,5 proc.
Po pierwszych trzech dniach spadków końcówka tygodnia mija pod znakiem stabilizacji nastrojów. Wszyscy zapewne czekają na ruszający pełną parą w przyszłym tygodniu sezon publikacji wyników kwartalnych europejskich koncernów. Oliwy lub wody do ognia mogą dodać również publikowane w następny piątek dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Te i inne czynniki pomogą odpowiedzieć na pytanie, czy korekta ma się ku końcowi, czy też po stronie popytowej drzemią jeszcze siły na kontynuację realizacji zysków.
Europejskie Rynki Wschodzące
Miniony tydzień na giełdach europejskich rynków wschodzących przyniósł kontynuację tendencji spadkowej zarysowanej w ostatnich tygodniach. Najostrzejszą formę przybrała ona na rynku rosyjskim. Indeks RTS od szczytu z początku czerwca spadł o prawie 30%. Powodem tak dużej deprecjacji walorów notowanych na giełdzie w Moskwie jest oczywiście skala wcześniejszego wzrostu oraz sytuacja na rynku ropy. Coraz niższe poziomy indeksów giełdowych spowodowane są brakiem dostatecznej ilości „paliwa” (dobrych informacji z gospodarki) do utrzymania wcześniejszych pokaźnych zdobyczy, niepewność związaną z rozpoczętym okresem publikacji raportów kwartalnych oraz duża ilość ewentualnych zagrożeń w regionie (kraje nadbałtyckie, Ukraina). Dużą niepewność obrazują zmiany na rynku walut z regionu w minionym tygodniu gdzie zmiany kilku figur w ciągu dnia, w różnych kierunkach były standardem. Przyszły tydzień ze względu na dużą liczbę raportów kwartalnych spółek amerykańskich jest trudny do prognozowania. Dużą zagadką są wyniki kwartalne banków, w przyszły tygodniu publikują Goldman Sachs, JP Morgan, Bank of America oraz Citi. W poprzednim kwartale amerykańskie instytucje finansowe pozytywnie zaskoczyły, trzeba jednak pamiętać o zmianach w zasadach wyceny aktywów, które miały duży wpływ na raportowane wyniki.
Japonia, Chiny, Indie
Miniony tydzień na giełdzie w Tokio inwestorzy spisali na straty już po trzech sesjach, kiedy to indeks zniżył się o 4% notując najniższy poziom od ponad miesiąca. Utrzymująca się aprecjacja yena niekorzystnie wpływała na wycenę walorów największych eksporterów. Yen z poniedziałkowego otwarcia na poziomie 96,04 umocnił się do piątkowego poranka o ponad trzy yeny notując poziom 92,80. Dodatkowo negatywnym czynnikiem okazały się majowe dane dotyczące zamówień w przemyśle sektora prywatnego, które spadły o 3% względem poprzedniego miesiąca, spychając wycenę takich spółek jak Komatu na południe. Końcówka tygodnia również była pod kreską obniżając dodatkowo indeks Nikkei 225 o 1,42%, kończąc sesyjne zmagania na poziomie 9287pkt. Miniony tydzień zdecydowanie stał pod znakiem podaży notując pięć spadkowych sesji z rzędu.
Z kolei w Shanghaiu sytuacja wyglądała zdecydowanie stabilniej choć w dalszym ciągu utrzymuje się ryzyko wystąpienia korekty trendu wzrostowego zapoczątkowanego w listopadzie. Presja realizacji zysków, która wisi nad giełdą chińską póki co nie materializuje się wśród inwestorów. Obserwatorzy mają nadzieję iż gospodarka zdecydowanie lepiej poradzi sobie z globalnymi skutkami kryzysu, tym bardziej iż w pierwszej połowie tego roku banki chińskie udzieliły w sumie kredytów na kwotę 7,37 biliona juanów. Kwota ta przekracza rządowy plan na cały 2009 rok zakładający udzielenie kredytów na minimum 5 bilionów juanów. Opublikowany ostatnio indeks zaufania przedsiębiorców wykazał wzrost w drugim kwartale o 10 pkt. w porównaniu do pierwszych trzech miesięcy roku. Taki dobry wynik jest konsekwencją poprawy warunków biznesowych w Chinach, na które duży wpływ miały wdrażane pod koniec zeszłego roku pakiety stymulujące gospodarkę. Zwiększyła się również o 77% aktywność funduszy VC/PE w porównaniu do pierwszego kwartału. Kwota inwestycji funduszy venture capital sięgnęła 568 milionów dolarów. Branża motoryzacyjna zanotowała dobre wyniki przekraczając w pierwszym półroczu sprzedaż ponad 6 milionów aut. Jest to wynik o około 17% lepszy niż w podobnym okresie roku poprzedniego. Indeks SCI w minionym tygodniu zanotował niewielki wzrost 0,85% zamykając notowania na poziomie 3113 pkt. Posiadacze akcji spółek surowcowych i deweloperskich nieco stracili grunt pod nogami po przecenie surowców w ostatnim czasie.
Natomiast w Bombaju na początku minionego tygodnia można było odnieść wrażenie, że jesteśmy świadkami drobnego trzęsienia ziemi spowodowanego informacjami o zwiększeniu się deficytu fiskalnego do blisko 7%. Reakcja rynku, który doprowadził do spadku indeksu BSE30 o 5,83%, wg wielu analityków była przesadzona. Najbardziej ucierpiał indeks spółek bankowych, który odnotował spadek o ponad 8%. Podkreśla się, iż pomimo budżetowych turbulencji instytucjonalni inwestorzy zagraniczni wydają się rozumieć i aprobować wysiłki nowej władzy rządzącej, czego dowodem jest zainwestowanie w tym roku 5,2 mld dolarów netto. Oczywiście dalszy wzrost deficytu w wyniku nieumiejętnego zarządzania może doprowadzić do obniżenia ratingu inwestycyjnego dla kraju, co z kolei wpłynie negatywnie na relację napływ/odpływ kapitału zagranicznego. Najbardziej wrażliwym barometrem nastrojów jest rynek walutowy, a ten w minionym tygodniu pokazał osłabienie się indyjskiej rupii do dolara o ponad 2%. W środę i w piątek doszło jeszcze do przeceny o odpowiednio 2,83% i 1,84%, a fundusze odchudzały swoje portfele głównie o spółki o dużej kapitalizacji jak Reliance, ICICI Bank oraz Tata Steel. Na tle całego tygodnia indeks BSE30 stracił 9,68% kończąc notowania na poziomie 13504 pkt.
Surowce
Notowania kontraktów terminowych ropy naftowej Crude w tym tygodniu spadły poniżej poziomu 60 dolarów za baryłkę. W ujęciu tygodniowym oznacza to spadek cen o 9%. W piątek po południu baryłka na giełdzie w Nowym Jorku kosztowała 59,5 dolarów. Wydaje się, że mieliśmy do czynienia ze spadkiem optymizmu światowego, co do kwestii odbudowy światowej gospodarki, a co za tym idzie poprawy siły popytu na surowiec. Sygnały makroekonomiczne sugerują, że kondycja gospodarki wciąż jest słaba, a zapoczątkowana od lutego zwyżka cen ropy była nieuzasadniona. Stąd spadki na rynku naftowym. Przyszły tydzień nie zapowiada poprawy sytuacji, ponieważ wygenerowany został silny sygnał sprzedaży poprzez złamanie krótkoterminowego trendu wzrostowego. Pozostaje pytanie jak silna będzie przecena. Najbliższe wsparcie dla cen to pułap 54 dolarów za baryłkę.
Miedź zachowywała się w tym tygodniu stabilnie, a ceny spadły nieznacznie, o około 1%. Na giełdzie w Londynie tona metalu sprzedawana jest po 4880 dolarów. Rynek miedzi pozostaje wciąż dość silny. Świadczy o tym niewielki spadek cen pomimo oddziaływania silnego impulsu parospadkowego: słabych danych makroekonomicznych z USA. Jednak w przypadku kontynuowania spadków na rynkach akcyjnych oraz wzrostu notowań dolara, rynek miedzi powinien zacząć reagować, a ceny wówczas spadną. Taki scenariusz na najbliższy tydzień jest najbardziej prawdopodobny.
Tydzień na rynku złota przyniósł niewielkie 1,5% spadki cen. Za uncję tego kruszcu płaci się obecnie 914 dolarów. Obserwowaliśmy trochę dziwne zachowanie się cen złota, gdyż w czasie trwającej przeceny na giełdach ceny złota powinny rosnąć. Tak się jednak nie stało. Przebicie obowiązującego wsparcia na poziomie 908 dolarów powinno spowodować dalsze osuwanie się cen. Gdyby dolar zaczął mocno odrabiać straty wobec głównych walut świata wówczas taki scenariusz ma szansę na realizację.
Waluty
EUR/USD tydzień rozpoczął od spadków ustanawiając minimum na poziomie 1,3875. Tu włączył się popyt co zaowocowało następnego dnia szczytem 1,4050. Podaż ponownie zaatakowała i w środę dwukrotnie skutecznie poprawiano poniedziałkowe dno. Kurs niebezpiecznie zbliżał się do czerwcowego dna, które jest ostatnią linią obrony. Tu popyt na euro ponownie się uaktywnił i w czwartkowe popołudnie poprawione zostało o 20 pipsów tygodniowe maksimum. To było wszystko na co mogli liczyć posiadacze długich pozycji bo w kolejnych godzinach powróciliśmy do spadków. Zejście w dół zabrało blisko 80% poprzedniej fali wzrostowej. O godzinie 15:00 w piątek kurs wynosił 1,3927. Reasumując nadal brak wyraźnego rozstrzygnięcia. Ewentualne pokonanie czerwcowych dołków może dać przynajmniej w krótkiej perspektywie przewagę dolarowi. Od poniedziałku do środy polski złoty systematycznie tracił na wartości do głównych walut. W połowie tygodnia kursy ustanowiły lokalne szczyty na poziomach EUR/PLN 4,4360, USD/PLN 3,2028, a CHF/PLN 2,9288. Tu nastąpiło gwałtowne umocnienie naszej rodzimej waluty. W ujęciu tygodniowym w piątek na godzinę 15-tą EUR/PLN wzrósł o 0,7%, USD/PLN wzrósł o 1,1%, a CHF/PLN o wzrósł o 1%.
Raport przygotował zespół Doradców Finansowych Xelion w składzie:
Łukasz Bugaj, Jarosław Godyń, Zofia Kamińska, Michał Kurpiel, Paweł Pilzak, Adam Piotrowski, Tomasz Ray- Ciemięga, Piotr Trzeciak, Kamila Urbańska-Pałac.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi