Na zastój, w jakim znajduje się budownictwo ogólne wpływają dwa główne czynniki. Pierwszym z nich jest przesadnie zaostrzona polityka banków. Reagując na sytuację na rynku, zmniejszyły dostęp do kredytów zarówno dla klientów indywidualnych, jak i dla inwestorów, w tym deweloperów.
Jednym i drugim stawiają wysokie wymagania, w wielu przypadkach niemożliwe do spełnienia. Powstaje samonakręcająca się spirala: inwestorzy nie mają środków na inwestycje, klienci na zakup mieszkań, banki z kolei nie poprawiają swojej kondycji, ponieważ nie mając nowych klientów nie zarabiają.
Ważnym czynnikiem wpływającym na zastój w branży budownictwa mieszkaniowego jest wciąż bogata oferta oddawanych do użytku mieszkań, których budowa zaczęła się w 2007, 2008 roku. Korzystają na tym klienci: już nie muszą podpisywać umowy na etapie przysłowiowej „dziury w ziemi”, mogą oglądać gotowe lokale. Dodatkowo, na rynku pojawiła się też atrakcyjna oferta rynku wtórnego – osoby, które kupowały mieszkania jako inwestycję, w dobie kryzysu są zmuszone do pozbywania się lokali.
Wniosek jest prosty – dopóki gotowe mieszkania „nie zejdą” z rynku, a banki nie złagodzą zasad przyznawania kredytów, dopóty trwać będzie zastój. Szacuję, że w najlepszym wypadku sytuacja zmieni się w połowie przyszłego roku, ale zakładam też, że może potrwać do roku 2011.
Obecnie moglibyśmy mówić o okresie inwestorskiej koniunktury. Na rynku obserwujemy dużą konkurencję wśród wykonawców, która zmusza ich do znacznych obniżek cen. Dopóki jednak banki nie zmienią swojej dotychczasowej polityki, dotąd teoretycznie sprzyjająca klientom sytuacja nie zostanie wykorzystana.
Radosław Górski, dyrektor Oddziału Centralnego BUDIMEKSU Dromeksu S.A.
Źródło: Budimeks Dromeks