Mamy za sobą przeraźliwie nudny początek tygodnia. Absencja inwestorów z Nowego Jorku i Londynu (mieli w poniedziałek wolne) sprawiła, że na naszej giełdzie inwestorzy woleli się nie wychylać z transakcjami kupna i sprzedaży akcji.
Obroty rzędu 350 mln zł (licząc dla akcji WIG20) dobrze oddają skalę zainteresowania inwestorów handlem akcjami. Na poważniejsze rozstrzygnięcia przyjdzie czas dopiero dzisiaj.
Na baczności powinni się mieć się przede wszystkim obrońcy trendu. WIG20 podczas poniedziałkowej sesji spadł poniżej 1800 pkt. i kupujący będą musieli doprowadzić do jego powrotu powyżej tej bariery. W przeciwnym razie będziemy mieli na parkiecie zły sygnał – pojawi się możliwość fali spadkowej, która mogłaby ściągnąć WIG20 nawet w okolice 1600 pkt.
Ale może do tego nie dojdzie? Inwestorzy, będąc pod ciężarem naprawdę złych wiadomości z gospodarek, w zeszłym tygodniu zdołali utrzymać WIG20 w kanale 1800-1900 pkt. To świadczy, że optymizm jeszcze z giełdy nie wyparował. Trzy-cztery miesiące temu wieści takie jak wzrost bezrobocia, spadek PKB, czy spadek liczby rozpoczętych budów domów wywołałyby niechybnie panikę. Ale teraz rynek chyba miałby ochotę rosnąć, potrzebuje tylko do tego odpowiedniego pretekstu. Sęk w tym, że na horyzoncie nie widać choćby cienia takiego pretekstu…
Paweł Grubiak
Źródło: Superfund TFI