Jak obliczyła firma doradcza Reas, w największych polskich miastach – Warszawie, Krakowie, Trójmieście, Wrocławiu i Łodzi – w pierwszym kwartale sprzedano około 4,4 tys. mieszkań. Z tego 1020 lokali klienci zwrócili. Najgorzej sytuacja wyglądała w Łodzi, gdzie na około 100 sprzedanych mieszkań tyle samo wróciło do deweloperów.
Powody do niepokoju powinna mieć spółka Polnord. W pierwszym kwartale sprzedała 55 mieszkań, ale w tym samym czasie aż 23 klientów zrezygnowało z ich kupna. Jednak przedstawiciele firmy są dobrej myśli. Uważają, że najgorszy okres jest już za nimi.
– Ostatni kwartał ubiegłego roku i pierwszy 2009 r. to najtrudniejszy dla nas okres. Wiele osób traciło w tym czasie pracę, a inni, obawiając się tego, weryfikowali plany zakupu mieszkań – mówi Jan Wagner, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu w Polnordzie. Bywało też tak, że klienci, którzy wpłacili zaliczki, nie otrzymywali kredytu, bo bank uznał, że w przyszłości mogą być niewypłacalni.
Ze zwrotami mieszkań musiał się między innymi pogodzić Dom Development. Spółka przyjęła 20 mieszkań, ale w tym czasie sprzedała 106. Podobny problem miał J.W. Construction Holding. Jednak spółka nie chce zdradzić, ile mieszkań jej zwrócono. To zjawisko obrazowo może zilustrować jedynie wypowiedź Józefa Wojciechowskiego, największego akcjonariusza giełdowej spółki, który dla TVN CNBC powiedział: – Sytuacja deweloperów przypomina kłopoty banków. Nawet najlepszy zbankrutuje, jeśli w krótkim czasie wszyscy klienci postanowią wypłacić swoje pieniądze.
Firma Reas ujawniła, że w pierwszym kwartale w największych polskich miastach sprzedano niemal 2 tys. mieszkań więcej niż zostało oddanych do użytku. Część z nich bowiem to pozostałości z czwartego kwartału 2008 r., kiedy deweloperzy nadal oddawali mieszkania, a sprzedaż radykalnie zaczęła spadać.
Dla deweloperów pojawił się też nieoczekiwany konkurent, który do niedawna był jeszcze dobrym klientem. Są to osoby, które w okresie wzrostu cen mieszkań kupowały je jako inwestycję, lokatę kapitału. Wydawało się wówczas, że ceny będą rosły co najmniej przez kilka lat. Tymczasem kryzys sprawił, że mieszkania zaczęły tanieć. Niektórzy inwestorzy, nie chcąc już więcej czekać i tracić, postanowili je szybko sprzedać. Jan Wagner z Polnordu przyznaje, że taka konkurencja spowodowała, iż spółka sprzedała mniej mieszkań.
Według Pauliny Starzyńskiej z firmy Reas, nie wszystkie lokale z tzw. rynku pierwotnowtórnego, czyli nowe mieszkania z drugiej ręki, zostały już wprowadzone do sprzedaży. Większość ich właścicieli czeka na lepsze czasy, kiedy nieruchomości znowu mogą zacząć drożeć.
Na razie jednak sytuacja temu nie sprzyja. Bo, jak wynika z badań Reas, w pierwszym kwartale 2009 r. ceny ofertowe były średnio o 13 proc. niższe niż w tym samym okresie 2008 r. Jeszcze niższe, zwykle o 10-15 proc., były ceny transakcyjne. Dlatego w niektórych miastach sprzedaż mieszkań, w porównaniu z przełomem grudnia i stycznia, zaczęła nawet rosnąć. – Wielu deweloperów ustala teraz takie ceny mieszkań, żeby klienci mogli je kupić, korzystając z kredytu z dopłatą budżetową. Reas zwraca także uwagę, że projekty drogich osiedli mieszkaniowych są wycofywane z realizacji. Deweloperzy wstrzymali w ciągu roku w całym kraju aż 50 proc. inwestycji.
Henryk Sadowski