Piątek na rynku amerykańskim przebiegł bez istotnych wydarzeń. Po czwartkowym spadku S&P500 podaż nie miała już sił ani ochoty walczyć o wsparcie na poziomie 875 pkt. Popyt w spokojnej atmosferze bez danych makro zdołał podnieść indeksy o jeden procent, ale w końcówce rynek zszedł na poziom neutralny co było sprawiedliwym zakończeniem przed dłuższym weekendem.
Dziś bowiem rynki amerykańskie nie pracują, a dodatkowo kalendarium jest całkowicie puste. Nie przeszkodziło to azjatyckim parkietom rosnąc, mimo że temperaturę gospodarczo-polityczną podgrzewała informacja o testach nuklearnych Korei Północnej. Dla krajowego rynku znacznie prawdopodobniejsze jest wyczekiwanie choćby na najmniejsze impulsy, a w konsekwencji obserwowanie sesji o świątecznym charakterze, czyli z mikro-obrotem i minimalnymi zmianami indeksów.
Podobnie zwłaszcza przez pierwsze godziny wyglądała GPW w piątek. Na krajowym rynku nie było widać najmniejszych szans na większe zmiany mimo, że zachodnie parkiety powoli, ale systematycznie rosły. WIG20 tymczasem zadomowił się na neutralnych poziomach, co zniechęcało do aktywności, czego wyrazem był mizerny obrót. Na rynku jedynie wyróżnić można było TP SA, która przy solidnym obrocie spisywała się najgorzej ze wszystkich dużych spółek a dodatkowo osiągnęła trzyletnie minimum. Jak na okres wzrostów i defensywną spółkę to bardzo słaby wynik.
Po czterogodzinnej stabilizacji nastąpiło nagłe wyłamanie indeksu i szybko rynek znalazł się na jednoprocentowym minusie. Trudno było powiązać ten ruch z konkretną informacją, ponieważ na rynek nie napłynęły żadne nowe wieści. Ciekawie w piątek działo się też na rynku walutowym, gdzie awersja do dolara pogłębia się z każdym dniem. To konsekwencje rozważań czy USA mogą podzielić los Wielkiej Brytanii i w przyszłości czeka je również obniżka ratingu kredytowego. Utracenie statusu najwyższego z możliwych (AAA) oznaczałoby kamień milowy kryzysu porównywalny tylko do upadku Lehmana czy nacjonalizacji AIG. Przy takiej presji dolar powinien w kolejnych dniach tracić do euro, co będzie przekładać się na umocnienie złotego do dolara i osłabienie do euro.
Na koniec tygodnia WIG20 jeszcze przetestował poziom 1800 pkt., a potem nieznacznie zmniejszył straty, ale i tak trzecią z rzędu sesję wygrała podaż. Ostateczny spadek spowodował, że WIG20 jest dokładnie na poziomie z początku maja. Całe trzytygodniowe ruchy w górę i w dół okazały się na razie nic nie znaczącymi zmianami bilansującymi się do remisu. Jest to jednak remis ze wskazaniem na sprzedających, ponieważ piątkowy spadek oznacza definitywne wyjście z kanału wzrostowego i w połączeniu z długim górnym cieniem tygodniowej świeczki nie będzie skłaniało dziś do zakupów.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse