To cztery razy więcej, niż MFW szacował jeszcze rok temu. Wówczas podawał, że straty z tytułu „toksycznych aktywów” będą kosztować światowy sektor finansowy ok. 1 bln dol.
– Dane potwierdzają, że skala kryzysu finansowego jest większa, niż można było przypuszczać kilka miesięcy temu – mówi Marek Zuber, ekonomista z firmy Dexus Partners. – Nie ma jednak powodów do paniki, bo widać, że rządy i banki centralne zrobią wszystko, by sytuacja nie wymknęła się spod kontroli – dodaje.
MFW podkreśla, że straty samego sektora bankowego to około 2,7 bln dol. Reszta przypada na firmy ubezpieczeniowe czy fundusze inwestycyjne. Najbardziej poszkodowany jest sektor finansowy w Stanach Zjednoczonych, gdzie rozpoczął się kryzys. Jego starty MFW szacuje na ok. 2 bln dol., czyli połowę całej kwoty.
Raport MFW nie pozostawia wątpliwości. Bez aktywnej pomocy dla gospodarki ze strony rządów i banków centralnych recesja może potrwać dłużej, niż przypuszczano. MFW dodaje również, że środki wpompowane dotychczas przez światowe rządy w gospodarki mogą okazać się niewystarczające, bo instytucje finansowe potrzebują dofinansowania na łączną kwotę 1,7 bln dol. Analitycy MFW zwracają również w raporcie uwagę na konieczność większej współpracy międzynarodowej i zwiększenia nadzoru nad rynkami finansowymi, by jak najszybciej zażegnać kryzys.
Chociaż raport pokazuje, że sytuacja sektora finansowego wciąż jest bardzo trudna, to na rynkach nie było wczoraj widać gwałtownych reakcji. Na warszawskiej giełdzie główne indeksy WIG i WIG20 zamknęły się na niewielkich plusach. Trochę gorzej wyglądała sytuacja na europejskich parkietach. Indeksy w Wielkiej Brytanii i Niemczech traciły w ciągu dnia po ok. 1,5 proc. Spokojnie zachowywał się także złoty. Po przedpołudniowych spadkach zaczął się umacniać o niecały 1 proc.
Dzięki temu polskiej walucie udało się ponownie wrócić do poziomu powyżej 3,4 zł za dolara. Za euro trzeba było wczoraj zapłacić na rynku walutowym ok. 4,4 zł, a za frankach szwajcarskiego 2,9 zł.
Łukasz Pałka