„W środowisku bankowców akcja przeprowadzana przez Polbank wywołała wielkie poruszenie. Oficjalnie nikt nie chce krytykować konkurenta, ale nieoficjalnie na szefów Polbanku padają gromy. – Taki ruch to ostateczność, nie sądziłem, że ktoś się na to zdecyduje – mówi anonimowo przedstawiciel jednego z banków.”, czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
„Nieoficjalnie bankowcy przyznają, że sytuacja jest napięta. – Ścierają się racje różnych działów. Sprzedaż, marketing i obsługa klienta są przeciwne renegocjacjom, bo nie wiadomo, ile bank zarobi, a wizerunek mocno ucierpi. Ale kontrola ryzyka naciska, żeby coś zrobić – mówi anonimowo przedstawiciel jednego z banków.”, czytamy dalej.
„Większość bankowców uspokaja: u nas takich renegocjacji nie ma i nie będzie. – Zakładamy, że obecna sytuacja na rynku jest przejściowa i nie chcemy wykonywać w stosunku do klientów żadnych nerwowych ruchów – deklaruje Piotr Utrata z ING. – Najważniejsze, żeby kredyt był spłacany. Nawet jeśli wartość zabezpieczenia jest mniejsza od kredytu, dobrym klientom nie będziemy utrudniali życia – to Aleksandra Kwiatkowska z GE Money.”, pisze dziennik.
„Jak zachowają się banki, które udzieliły najwięcej kredytów bez wkładu własnego, np. DomBank? Jego przedstawiciele nie odbierali wczoraj telefonów od ‚Gazety’. Zaś największy na rynku kredytodawca, bank PKO BP, wysłał nam oświadczenie, w którym nie wyklucza, że niektórych klientów mogą czekać kłopoty. ‚Gdy poziom kredytu przekracza 130 proc. wartości mieszkania, w toku indywidualnych rozmów proponujemy kredytobiorcy ustanowienie dodatkowego zabezpieczenia kredytu’. A jeśli klient odmawia? ‚Bank ściśle monitoruje obsługę danego kredytu’ – czytamy w oświadczeniu PKO BP.”, pisze „GW”.
Klienci Polbanku zostali postawieni w bardzo trudnej sytuacji. Dziś przeniesienie kredytu do innej instytucji na starych warunkach jest praktycznie niemożliwe. Bank zdecydował się na renegocjowanie z klientami warunków spłaty kredytów, bo z powodu wzrostu kursu franka wzrosło ryzyko banku z tytułu udzielonych kredytów. Renegocjacje warunków to także efekt lekkomyślnego udzielania kredytów z niską marżą.
Więcej szczegółów w „Gazecie Wyborczej”.
Na podstawie: Maciej Samcik