Takie wybicie zdecydowanie wzmocniłoby nadzieje, że minimum z końca października jest tym twardym dnem, które wyczerpało potencjał spadków na dłuższy czas.
Dobry nastrój na parkiecie nie trwał jednak długo. Już w połowie tygodnia okazało się, że na ostateczne pożegnanie z bessą jest jeszcze za wcześnie. Głównym zmartwieniem inwestorów pozostawała ciężka sytuacja amerykańskiego sektora samochodowego, która pod koniec tygodnia zakończyła się odrzuceniem przez amerykański Senat projektu regulacji zakładającej pomoc dla największych amerykańskich koncernów General Motors i Chrysler. Ta decyzja amerykańskich władz w końcówce tygodnia wywołała sporą przecenę na rynkach akcji, jednak w porównaniu do nerwowych chwil z poprzednich tygodni, tym razem emocje były już znacznie mniejsze, a ulegli im przede wszystkim inwestorzy w Europie. Reakcja giełd za oceanem po raz kolejny okazała się zaskakująca. Podobnie jak przed tygodniem, także i tym razem amerykańskie indeksy po fatalnych informacjach nie poddały się przecenie i ostatecznie nawet wzrosły. To pokazuje, że złe informacje od pewnego czasu nie są w stanie wpływać na spadki cen, co z kolei sugerowałoby, że rynki powoli zaczynają dyskontować przyszłą poprawę.
W Polsce jednym z ciekawszych tematów ubiegłego tygodnia były plotki na temat dużej (chyba nawet zbyt dużej) krótkiej pozycji na wygasającej grudniowej serii kontraktów terminowych na indeks WIG20. W spekulacjach prasowych pojawiła się nawet tajemnicza liczba ok. 40 tys. krótkich pozycji, jakie rzekomo miał zająć jeden z bardziej rozpoznawalnych zagranicznych inwestorów instytucjonalnych. Nie byłoby w tym większej pikanterii gdyby nie fakt, iż do wygaśnięcia i tym samym ostatecznego rozliczenia tej serii kontraktów pozostało zaledwie pięć sesji. Już choćby z tej przyczyny nadchodzący tydzień zapowiada się bardzo ciekawie. Jeśli w tej plotce jest chociaż odrobina prawdy, to można się spodziewać sporych wahań, szczególnie podczas dwóch ostatnich sesji.
Jacek Rzeźniczek
Główny Analityk