Dla Polaków wczorajsza obniżka stóp oznacza w praktyce dwie rzeczy. Po pierwsze, całkowite oprocentowanie kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich – tych zaciągniętych przed wybuchem kryzysu na rynkach finansowych – spadnie do poziomu nawet 1,2-1,7 proc.!
Po drugie, obniżka w Szwajcarii przesądza o cięciu stóp w Polsce już na najbliższym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Odbędzie się ono tuż przed świętami. Informacje o prognozowanych obniżkach stóp w Polsce nie są tak optymistyczne dla polskiej waluty. Wczoraj złoty spadł już do poziomu 3,98 zł za euro. Kolejne cięcie stóp może go jeszcze osłabić.
Spadek wartości złotego na razie nie powinien jednak martwić osób, które mają kredyty we frankach. Wysokość ich rat jest bowiem uzależniona od dwóch czynników: oprocentowania kredytu i kursu złotego do franka. Obniżka stóp powinna więc zniwelować efekt znacznego osłabienia polskiej waluty.
To oznacza, że wzrost rat kredytów we frankach spowodowany osłabieniem złotego powinien zostać wyhamowany. A część klientów zapłaci nawet niższe raty. Zmiany będzie widać najprawdopodobniej dopiero w styczniu, bo banki z reguły z opóźnieniem zmieniają wyliczenia kredytów.
– Spodziewam się, że ciągu najbliższych sześciu miesięcy stawka LIBOR 3M, od której jest uzależnione oprocentowanie kredytów we frankach, spadnie do 0,57 proc. Tymczasem jeszcze w październiku przekraczała ona nawet 3 proc. – mówi Jarosław Sadowski, analityk firmy doradczej Expander.
Tym samym rata kredytu na 300 tys. zł we frankach, zaciągniętego na początku tego roku, powinna spaść do poziomu ok. 1,2 tys. zł, podczas gdy jeszcze w styczniu była o 300 zł wyższa. Jednocześnie rata takiego samego kredytu w złotych przekracza dzisiaj 2,1 tys. zł. – Aby te raty się zrównały, kurs franka musiałby przekroczyć 4 zł (wczoraj za franka płacono 2,54 zł), co nawet w okresie kryzysu wydaje się absolutnie nierealne – uważa Jarosław Sadowski.
Obniżka stóp w Szwajcarii cieszy tylko osoby, które już mają kredyty we frankach. Ci, którzy chcieliby je dopiero wziąć, na razie nie mają szans, bo banki z powodu kryzysu ograniczyły dostęp do walut obcych. Pozostają im więc kredyty w złotych. Potanieją one, jeżeli Rada Polityki Pieniężnej już w grudniu obetnie stopy procentowe.
– Myślę, że cięcie może być głębsze niż ostatnio, nawet o 0,5 pkt proc. do poziomu 5,25 proc. – mówi Krzysztof Wołowicz, analityk makroekonomiczny banku BPS. Jego zdaniem o tak dużej obniżce mogą ostatecznie przesądzić dane o produkcji przemysłowej za listopad, które GUS opublikuje w najbliższy czwartek.
Z prognoz wynika, że możemy się spodziewać spadku produkcji nawet o ponad 5 proc. To potwierdziłoby, że polska gospodarka zwalnia i cięcia stóp są potrzebne.
Obawy w tej sytuacji budzi kurs złotego, który od lipcowego szczytu stracił już 25 proc. do euro. Wczoraj płaciliśmy za nie 3,98 zł. Osłabienie polskiej waluty w połączeniu z koniecznością zwiększenia deficytu budżetowego w przyszłym roku i niższym wzrostem PKB może spowodować, że rządowe plany wejścia do strefy euro w 2012 staną się nierealne.
Nie dość bowiem, że przestaniemy spełniać kryterium deficytu budżetowego, to utrzymanie złotego w korytarzu ERM2 będzie niezwykle trudne i kosztowne.
Łukasz Pałka