„- Powstał globalny rynek, na którym regularnie dokonuje się zakupów i sprzedaży danych pochodzących z kradzieży oraz usług powiązanych z oszustwami, wartych miliardy dolarów – piszą analitycy Symanteca. – Jest to samodzielnie utrzymujący się system, w którym można zakupić narzędzia ułatwiające oszustwa i kradzieże, a następnie sprzedać skradzione informacje uzyskane dzięki tym narzędziom.”, czytamy w „Gazecie”.
„Nielegalne towary bywają normalnie reklamowane – wartość ofert zamieszczonych na czarnorynkowych serwerach w ciągu ostatniego roku autorzy raportu podliczyli na ponad 276 mln dol. Prawie jedną trzecią ofert stanowiły dane kart kredytowych, często sprzedawane hurtowo – m.in. w celu wykorzystania ich do szybkich zakupów w internecie, zanim właściciel karty uświadomi sobie oszustwo […]. Gdyby przestępcom udało się ogołocić wszystkie karty oferowane na czarnym rynku, zarobiliby ponad 5 mld dolarów […]. Według obliczeń analityków Symanteca na kontach wystawionych w internecie do okradzenia znajdowało się w sumie w ubiegłym roku 1,7 mld dol.”, podaje dziennik.
Z kolei analizy przeprowadzone przez przez laboratorium Panda Security wykazały, że istnieje bezpośredni związek między kryzysem na amerykańskiej giełdzie papierów wartościowych, konsolidacją przemysłu bankowego a gwałtownym wzrostem przestępczości internetowej. Podczas gdy na rynkach papierów wartościowych panuje bessa, przestępcy internetowi nie próżnują i korzystają z osłabienia gospodarczego. Od 14 do 16 września tego roku giełdy odnotowały spadek z – 0,5% do – 5,5%, podczas gdy liczba zagrożeń rosła o 50% każdego dnia, od 8 276 (dane z 14 września br.) do ponad 31 404 (dane z 16 września br.).
Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.
Na podstawie: ZBIG