W przyszłym roku należy oczekiwać pogorszenia się podstawowych wskaźników makroekonomicznych, w tym przede wszystkim wskaźnika wzrostu PKB oraz inflacji – to jeden z podstawowych wnioskówQ, jaki nasuwa się po lekturze dostępnych na rynku prognoz i publikacji nt. możliwych dróg rozwoju polskiej gospodarki w roku 2009. Niemal wszyscy autorzy opublikowanych prac – mówią o widocznym spowolnieniu naszej gospodarki, jednocześnie dodając, że okres koniunkturalnego szczytu mamy już za sobą. Wielu z nich jest też zdania, że powodem – dla którego wzrost PKB w przyszłym roku będzie niższy (niż ma to miejsce w roku bieżącym) – są słabe prognozy rozwoju dla gospodarki światowej oraz dotychczasowe zaniechania w reformowaniu polskiej gospodarki. W tym drugim przypadku, chodzi im przede wszystkim o pewną „niemoc”, jaką wykazują się kolejne rządy przy próbach reformowania systemu finansów publicznych.
Wolniejszy wzrost PKB
Wszystkie dotychczasowe wyliczenia – opracowane zarówno przez ekspertów z Ministerstwa Finansów (MF), jak i specjalistów z niezależnych ośrodków badawczych – są zgodne i mówią o przyszłorocznym spadku realnego tempa wzrostu PKB dla Polski.
Przedstawiciele MF, jeszcze nie tak dawno prognozowali, że wzrost gospodarczy w roku 2009 może wynieść około 5,0 proc. PKB (tj. o 0,5 pkt. proc. mniej niż w roku 2008). Jednakże wnikliwa analiza – ostatnich danych z rynku oraz sytuacji po stronie dochodów i wydatków w przyszłorocznym budżecie – zmusiła ich do zweryfikowania swojego wcześniejszego stanowiska, i tym samym zmiany dotychczasowej prognozy. Stanęło więc na tym, że ich prognoza dotycząca wzrostu PKB w roku 2009, została ostatecznie ustalona na poziomie 4,8 proc. PKB. Podobne wyliczenia (+/- 0,1 pkt. proc.) zostały zaprezentowane przez zespół ekspertów z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową (IBnGR) oraz Komisji Europejskiej (KE). Zdaniem tej ostatniej grupy, Polska nie ma raczej szans na wypracowanie w przyszłym roku tempa wzrostu PKB większego niż 5,0 proc., ponieważ na drodze do sukcesu ma jej stanąć niższy (niż w roku bieżącym) poziom prywatnej konsumpcji i inwestycji.
Prognozy MF nie podobają się też niektórym polskim ekonomistom. Dla przykładu Ryszard Petru – główny ekonomista BPH – uważa, że są one – pomimo dokonanej już korekty – zbyt optymistyczne. Jednocześnie dodaje, że wzrost PKB w 2009 wyniesie około 4,5 proc., gdyż tak przewiduje rynek.
Inflacja w górę
MF bardzo optymistycznie – zdaniem większości ekonomistów – podeszło do szacunków inflacji. Prognozuje bowiem, że w roku 2009 wyniesie ona średnio 3,0 proc. (obecnie wynosi ponad 4,0 proc.). Z takim wskaźnikiem przyszłorocznej inflacji nie zgadzają się nie tylko ekonomiści, ale także przedstawiciele NBP, KE oraz OECD. Eksperci z banku centralnego przewidują raczej, że będzie się ona wahać w granicach 3,6 – 3,7 proc. A to oznacza, że będzie wyższa od założonego celu inflacyjnego (2,5 proc.).
Skutek tego jest więc taki, że Rada Polityki Pieniężnej nie będzie mogła sobie pozwolić na rozluźnienie polityki pieniężnej i najprawdopodobniej nadal będzie podnosić stopy procentowe. Tym bardziej, że w przyszłym roku oczekuje się dalszego wzrostu wynagrodzeń, który proinflacyjnie będzie wpływał na gospodarkę. Wszystko więc wskazuje na to, że w okolice celu inflacyjnego polska gospodarka powróci w początkach roku 2010.
Bezrobocie w dół
Pomimo wysokiej inflacji i niskiego (jak na to, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić przez ostatnie 2 lata) tempa wzrostu PKB, polska gospodarka będzie odnotowywała dalszy wzrost popytu na pracę. Oczekuje się, że w roku 2009 wskaźnik bezrobocia wyniesie niewiele ponad 6,0 proc. To oznacza, że będziemy niemal o krok od tzw. naturalnej stopy bezrobocia (wynoszącej 5,0 proc.) i będziemy mogli pochwalić się tym, że bezrobocie jest u nas najniższe od początku transformacji. Dalszej stabilizacji rynku pracy będą również sprzyjać działania rządu, które zostaną podjęte w 2009 roku, a które obejmę m.in. redukcję podatków, zrównoważony wzrost płac oraz aktywizację osób starszych w ramach rządowego programu „50+”.
W roku 2009 będziemy zmagać się przede wszystkim z niższym tempem wzrostu gospodarczego i wyższą inflacją. Utrzymanie tempa wzrostu nawet na poziomie 4,8 proc. może okazać się niemożliwe ze względu na „politykę zaniechania”, jaka była prowadzona w Polsce przez ostatnie dwa lata. Polscy politycy nie wykorzystali dobrej koniunktury w gospodarce do przeprowadzenia kluczowych reform w państwie, w tym: reformy sektora finansów publicznych i reformy górnictwa. Koszty wdrożenia tych reform w najbliższym czasie (a jest to niezbędne) będą na pewno wyższe i będą wzbudzały większe niezadowolenie, aniżeli gdyby były zrealizowane znacznie wcześniej. W kontekście rosnącej inflacji, należy oczekiwać że RPP nadal będzie prowadziła restrykcyjną politykę pieniężną, czego efektem będą kolejne podwyżki stóp procentowych. Ich wzrost będzie w negatywny sposób wpływał na poziom realizowanych inwestycji, a w dalszej kolejności na wzrost PKB. Sukcesem zatem będzie utrzymanie w roku 2009 tempa wzrostu PKB na poziomie nawet 4,8 proc.
Bartosz Niedzielski, Bankier.pl