Rejestr klauzul niedozwolonych prowadzi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Na podstawie orzeczenia sądu UOKiK wpisuje do rejestru postanowienia z konkretnych umów przedsiębiorców z klientami, uznane za zagrażające interesom tych ostatnich. W zamyśle ustawodawcy, jak i według prezesa UOKiK, klauzula raz wpisana do rejestru dotyczy wszystkich przedsiębiorców i stosowanie jej przez kogokolwiek w Polsce naruszałoby prawo. Jeśli np. w rejestrze zapisano, że klauzula „nadpłaty poniżej pewnej kwoty nie podlegają zwrotowi” jest niedozwolona, to żaden bank w Polsce nie może stosować takiego zapisu, choć konkretna sprawa dotyczyła akurat Kredyt Banku.
SOKiK do tej pory stał jednak na stanowisku, że interpretacja UOKiK to wkraczanie w kompetencje sądu i każdą klauzulę należy osądzić odrębnie.
Wczoraj na wokandzie SOKiK znalazła się sprawa GE Money Banku. UOKiK uznał zapis ze standardowej umowy kredytu, że ewentualne spory rozstrzyga sąd właściwy dla siedziby banku, za uciążliwy dla klientów. Takich spraw było już w SOKiK bardzo dużo i za każdym razem sąd z osobna stwierdzał, że klientom trzeba dać możliwość sądzenia się najbliżej ich miejsca zamieszkania. Tym razem sąd poszedł dalej – pisze „Puls Biznesu”.
– Wpis do rejestru klauzul niedozwolonych można rozszerzać na osoby trzecie. Klauzula może być uznana za niedozwoloną nawet wtedy, gdy jej brzmienie nie jest dosłownie takie, jak podobnej znajdującej się już w rejestrze – stwierdził sędzia Witold Rękosiewicz.
Bardzo zdziwiona pełnomocnik GE Money Banku natychmiast zapowiedziała apelację.