Po trzecie, nowy bank ma wyraźnie większe możliwości kredytowe, czy też inwestycyjne. Dysponując większymi aktywami, może angażować się w znacznie większe projekty. Dotyczy to także np. wydatków na działalność marketingową. Tego typu skutków jest oczywiście znacznie więcej. Ale co z tego będzie miał przeciętny klient? Czy powinniśmy się cieszyć z tego typu połączeń, czy też nie?
Jak podaje „Gazeta Prawna” teoretycznie zyskamy. No bo skoro koszty będą wyraźnie niższe, to jest szansa na obniżenie prowizji i opłat bankowych, obniżenie oprocentowania kredytów czy też wzrost oprocentowania lokat bankowych. W praktyce jednak nie jest to takie proste. Wszystko będzie zależało od rozwoju sytuacji. Innymi słowy: jeśli np. eskalacja działań marketingowych wystarczy do poprawy udziału w rynku, to nikt nie będzie nam obniżał prowizji.
Niższe koszty będą w takiej sytuacji oznaczały po prostu wyższe zyski połączonego banku. Poza tym, jeśli nawet nowa instytucja zdecyduje się obniżyć opłaty dla klientów, czy też zmienić politykę oprocentowania kredytów i lokat, to na pewno nie w ciągu najbliższych miesięcy.
Nie musimy natomiast bać się monopolizacji czy też oligopolizacji rynku. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w Niemczech. Obok gigantów działają tam setki mniejszych podmiotów, przede wszystkim w formie banków spółdzielczych, i radzą sobie bardzo dobrze.