Kredytobiorcy spłacający zobowiązania w złotych nie mogą w ostatnich miesiącach narzekać. Wysokość rat z pewnym opóźnieniem, ale systematycznie topniała, uwalniając całkiem zauważalne kwoty w domowym budżecie. Taką okazję warto wykorzystać na zbudowanie finansowej rezerwy, aby spać spokojniej, gdy tendencje na międzybankowym rynku się odwrócą.
Źródło: Thinkstock
Pieniężne rezerwy są fundamentem finansowej stabilizacji, ale ich znaczenie jest szczególnie istotne, gdy na portfelu ciąży kilkusettysięczny kredyt hipoteczny. Bez finansowej poduszki nawet krótkotrwałe problemy z płynnością mogą spowodować, że narazimy się na poważne konsekwencje. Dlatego warto wykorzystać każdą okazję, aby odłożyć nieco środków na czarną godzinę.
Czas tańszego kredytu
Przez ostatnie pół roku byliśmy świadkami kilku cięć podstawowych stóp procentowych. Dziś są one na rekordowo niskim poziomie. Za stopami NBP podążyła cena pieniądza na rynku międzybankowym. Stawka WIBOR 3M, stanowiąca podstawę oprocentowania większości kredytów hipotecznych jest dziś najniższa w historii.
Dla kredytobiorcy spłacającego 250-tysięczny kredyt ostatnie zmiany na rynku oznaczały widoczny spadek obciążenia. Zobowiązanie zaciągnięte na 30 lat, z oprocentowaniem opartym na WIBOR 3M i 1,3-procentowej marży oznacza dziś comiesięczny wydatek w wysokości około 1300 zł. Jeszcze pod koniec stycznia rata równa wynosiła jednak 1380 zł, a na początku grudnia zeszłego roku – 1465 zł. W sumie od września 2012 r. rata spadła o około 250 zł.
Samoopodatkowanie w imię spokoju ducha
Pieniądze zaoszczędzone dzięki obniżeniu się kredytowych rat można oczywiście zagospodarować w domowym budżecie – wydatkowe potrzeby zawsze się znajdą. Gdyby jednak udać przed samym sobą, że raty nie spadły, a finansową nadwyżkę przeznaczyć na zbudowanie funduszu rezerwowego?
Jedną z najczęściej wymienianych recept na skuteczne oszczędzanie jest automatyzacja. W praktyce może ona polegać na zdefiniowaniu zlecenia stałego i przekazywaniu określonej kwoty np. na rachunek oszczędnościowy, najlepiej zaraz po wpłynięciu na konto wynagrodzenia. „Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal” – ta zasada dobrze sprawdza się także w domowych finansach.
Kilka rat w rezerwie
Przyjmijmy, że niskimi stopami procentowymi będziemy cieszyć się jeszcze przez 18 miesięcy. W tym czasie „zaoszczędzone” na niższych ratach pieniądze będziemy przekazywać na wyżej oprocentowany rachunek. Co miesiąc zatem 250 zł budować będzie skromną, ale bardzo potrzebną finansową poduszkę.
Jeśli założymy, że oprocentowanie konta oszczędnościowego utrzyma się na poziomie 4,2%, to w ciągu półtora roku, po odliczeniu podatku Belki, zgromadzimy ponad 4600 zł. Można zatem powiedzieć, że w ten sposób będziemy mieli w odwodzie trzy kredytowe raty. Rezerwa taka może się przydać nie tylko w razie finansowych kłopotów, ale również wtedy, gdy będziemy chcieli sobie zrobić kredytowe wakacje lub znienacka pojawią się niespodziewane wydatki.
Czasy niskich stóp procentowych skończą się prędzej czy później. Warto się do tego przygotować, gromadząc finansowe zapasy. Jest to zadanie trudne, bo pokus nie brakuje, ale nieco oszukując swoje konsumpcyjne zapędy, możemy zapewnić sobie spokojniejszy sen w przyszłości.
