Nie pomogło to niestety walucie amerykańskiej, która wprawdzie w pierwszej części dnia trzymała się nieźle, jednak po ogłoszeniu decyzji FED wyraźnie osłabła. FED zgodnie z oczekiwaniami analityków nie zmienił poziomu głównych stóp procentowych, jednak treść uzasadnienia tej decyzji nie pozostała już bez wpływu na zachowanie się dolara. Kontrola poziomu inflacji i stabilizacja cen na rynku nieruchomości wymienione w ww uzasadnieniu, to nie było to czego inwestorzy oczekiwali, a oczekiwali, że być może FED powróci do swoich działań w zakresie zaostrzania polityki monetarnej. Wczorajsze uzasadnienie sugeruje jednak, że w najbliższym czasie tego typu działania nie będą przez FED podejmowane.
Również Rada Polityki Pieniężnej utrzymała za zakończonym wczoraj posiedzeniu stopy procentowe na dotychczasowych poziomach, przy czym zasygnalizowała jednocześnie możliwość podniesienia tych stóp procentowych w momencie, kiedy inflacja znajdzie się na poziomie celu inflacyjnego. W kontekście danych o inflacji na poziomie 1,5% i dolnej granicy celu inflacyjnego na poziomie 2,5% oznacza to ni mniej ni więcej, że mamy jeszcze sporo czasu, zanim to nastąpi. Spokojnie można założyć, że w kontekście braku obecnie czynników, które mogłyby wywołać tak mocny wzrost wskaźnika inflacji w najbliższej przyszłości, tego typu decyzje Rada Polityki Pieniężnej podejmie co najwyżej, jeżeli w ogóle, pod koniec drugiej połowy roku. Tym bardziej, że styczniowa projekcja inflacji wskazuje, że tempo wzrostu cen konsumpcyjnych będzie w krótkim horyzoncie projekcji niższe, natomiast w dłuższym horyzoncie zbliżone do oczekiwanego przez RPP. Rynek walutowy zareagował dość impulsywnie, umacniając złotego właściwie do wszystkich walut. Nie zmienia to jednak faktu, że przedłużająca się korekta na polskiej walucie, powoli ale systematycznie zmienia trwający dotychczas trend wzrostowy na trend horyzontalny. W kontekście braku podwyżek stóp procentowych należy założyć, że głównym czynnikiem wpływającym w najbliższym czasie na siłę złotego będą przede wszystkim publikacje danych w zakresie dynamiki PKB w poszczególnych kwartałach roku bieżącego.
Z krajowego rynku akcji warto przede wszystkim wspomnieć, o zawieszonym w środę przez Radę Nadzorczą banku PKO BP postępowaniu kwalifikacyjnym na stanowisko Prezesa Zarządu tego banku oraz dwóch wiceprezesów, będącym skutkiem rezygnacji prof. Jerzego Osiatyńskiego z funkcji członka tej Rady. Wszystko wskazuje na to, że do momentu uzupełnienia składu tej Rady nie doczekamy się konkretnych nazwisk branych pod uwagę przy tym wyborze, a będzie to z pewnością nie wcześniej niż za miesiąc. Inwestorzy nie przejęli się tą informacją, co było widać po środowym kursie akcji tej spółki. Być może wynika to z faktu, że sektor bankowy, po publikacji wyników za IV kwartał przez Bank Millennium i BRE Bank, które to wyniki dość znacznie przekroczyły oczekiwania analityków, jest w tej chwili miejscem na którym skupia się zainteresowanie inwestorów. Co ważne, właśnie te oczekiwania w zakresie wspaniałych wyników za ostatni kwartał zeszłego roku, bardzo dobre zachowanie się ceny ropy naftowej, która po wtorkowym szaleństwie ponownie wzrosła do poziomu 58 dolarów za baryłkę i oczywiście pozytywna postawa zagranicznych indeksów akcji, zarówno amerykańskich jak i azjatyckich, to właśnie czynniki, które mocno pobudzają wyobraźnię krajowych inwestorów. Było to widać po wczorajszym zachowaniu się krajowych indeksów akcji. To na co warto zwrócić uwagę to nadal stosunkowo niewielkie obroty rzędu 1,7 mld złotych, które nie potwierdzają hurra-optymistycznego wybicia indeksów, które w przypadku np. indeksu WIG 20 dokonało się właściwie na samym fixingu. Dlatego mimo tego, że nie warto kopać się z koniem, tym razem zaryzykuję i podtrzymam swoją tezę, że obecne wzrosty to dystrybucja, i bez korekcyjnego spadku w najbliższym czasie się nie obędzie.