Według „Rzeczpospolitej” Windujące swoje zyski dzięki kredytom banki mogą mieć poważne problemy. „Aby zarabiać, banki lekceważą ryzyko i pożyczają pieniądze osobom o coraz niższych zarobkach. Wystarczy, że ich sytuacja się pogorszy, a portfel złych długów banków może gwałtownie wzrosnąć. Oznacza to, że pożyczone pieniądze mogą do nich nigdy nie wrócić.” – pisze gazeta.
– Sprawa jest poważna. Banki udzielają kredytów mieszkaniowych na 100 procent wartości nieruchomości i niejednokrotnie dodają pieniądze na remont. Żeby zwiększyć sprzedaż, wydłużają chociażby okres kredytowania. To może się źle skończyć – mówi „Rz” osoba związana z bankiem centralnym, która chce pozostać anonimowa.
„Podobna sytuacja miała miejsce w ostatnich latach w Stanach Zjednoczonych. Pożyczki na domy ‚rozdawano’ tam praktycznie bez żadnych ograniczeń. Kilka z firm, które przesadziły z liberalnym podejściem do klientów, ogłosiło w tym roku bankructwo.
Na razie banki wydają się ignorować amerykański scenariusz wydarzeń. Dzięki liberalizacji warunków i kryteriów przyznawania pożyczek kredytowa hossa trwa już od kilku lat. Banki nie tylko wydłużają czas kredytowania – w tej chwili na rynku pojawiła się możliwość rozłożenia rat nawet na 50 lat w przypadku kredytów złotowych oraz na 45 lat w przypadku nominowanych we frankach szwajcarskich.
Ile dziś musi zarabiać klient, który chce pożyczyć 100 tys. zł na zakup mieszkania? Wystarczy, że co miesiąc na jego konto wpłynie 1500 zł. Wynagrodzenie osoby ubiegającej się o 200 tys. zł powinno nieco przekraczać 2000 zł, natomiast żeby dostać 400 tys. zł, wystarczy 3300 zł netto.
Nawet tych klientów, którzy nie spełniają podstawowych wymagań finansowych, bankowcy nie przekreślają. Po prostu umożliwiają zaciągnięcie kredytu wspólnie z inną osobą. I nie chodzi o współmałżonka. Kredyt mogą dziś wziąć razem zupełnie niespokrewnione osoby. Kilka lat temu to było nie do pomyślenia. Obecnie to rewelacyjny sposób na uzyskanie zdolności kredytowej przez „podwyższenie” dochodu.” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Polacy chętnie pożyczają pieniądze na mieszkania. Na koniec lipca zadłużenie Polaków z tytułu kredytów mieszkaniowych po raz pierwszy przekroczyło 100 mld zł. W ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku banki udzieliły klientom indywidualnym ponad 22 mld zł takich kredytów. Z szacunków firmy doradczej Expander wynika, na koniec 2007 roku poziom zadłużenia Polaków z tego tytułu sięgnie 120 mld zł, a w połowie 2009 r. może sięgnąć nawet 200 mld zł.
Więcej na temat w „Rzeczpospolitej”.