„Wysokie opłaty, które ponoszą klienci funduszy, wynikają przede wszystkim ze struktury dystrybucji. – Na polskim rynku nie ma wypracowanej kultury konkurencji. W bankowym okienku oferuje się fundusze jednego towarzystwa, więc TFI nie mają motywacji do obniżania opłat – mówi Tomasz Publicewicz z Analiz Online. Jego zdaniem stawki nie zmaleją, dopóki banki nie otworzą się na sprzedaż produktów różnych TFI. Drugim problemem są wysokie koszty, które ponoszą TFI na rzecz niezależnych pośredników finansowych sprzedających ich fundusze. Wysokością prowizji za dystrybucję są zaskoczone szczególnie zagraniczne spółki, które chcą oferować swoje fundusze w Polsce.”, czytamy w „Rz”.
„Sytuacja na polskim rynku funduszy inwestycyjnych przypomina więc typowy łańcuch pokarmowy. Najsłabszym ogniwem jest w nim klient. Musi on pogodzić się z tym, że kiedy przychodzi do banku, ma wybór funduszy ograniczony do produktów oferowanych przez TFI z tej samej co bank grupy kapitałowej. Ten brak konkurencji między towarzystwami w bankowej dystrybucji, które muszą jednak dzielić się znaczną częścią opłat z coraz większą rzeszą niezależnych pośredników finansowych (Expander, Open Finance, Xelion i wiele mniejszych firm), powoduje, że na rynku jest drogo.”, pisze „Rz”.
„Na razie na spadek opłat za zarządzanie nie ma co liczyć. Wręcz odwrotnie – coraz bardziej pazerni, jeśli chodzi o prowizje, stają się pośrednicy finansowi. Nie wystarcza im już to, co dostają od TFI. Z informacji ‚Parkietu’ wynika, że część dystrybutorów – przede wszystkim tych z grupy pośredników finansowych – rozpoczęła rozmowy z towarzystwami w sprawie wzrostu ich prowizji.”, czytamy dalej.
Więcej na ten temat w „Rzeczpospolitej”.