„Średnie oprocentowanie kredytu mieszkaniowego w wysokości 450 tys. zł na 30 lat w złotych wynosi 6,8 proc., we frankach szwajcarskich 4,2 proc. Rata oczywiście też się różni. Gdy weźmiemy kredyt w rodzimej walucie, to miesięcznie musielibyśmy płacić prawie 3 tys. zł, rata kredytu we frankach szwajcarskich byłaby o ponad 700 zł mniejsza.”, podaje dziennik.
„– Już 40 proc. nowych udzielanych przez nas kredytów mieszkaniowych jest we frankach szwajcarskich. W najbliższych miesiącach dojdziemy do 50 proc. – prognozuje Justyna Galbarczyk, dyrektor zarządzający pionem finansowania nieruchomości w PKO BP. Te liczby mogą nie robić wrażenia bez dodatkowego wyjaśnienia. Klienci tego banku są jednymi z najbardziej konserwatywnych i dotychczas chętniej korzystali z kredytów w złotych.”, czytamy.
U pośrednika finansowego Goldenegg relacja kredytów w złotych do tych we frankach wynosi 36 do 64. „– Powód? Miesięczny koszt kredytu w domowym budżecie zdecydowanie lepiej wypada przy franku. Dlatego ta waluta rządzi. Klienci chcą płacić jak najniższe raty i to, a nie ryzyko walutowe interesuje ich przede wszystkim” – tłumaczy Wojciech Wężyk, rzecznik prasowy Goldenegg.
W 2006 roku Komisja Nadzoru Bankowego wprowadziła tzw. rekomendację „S”. Jej celem było ograniczenie kredytów mieszkaniowych udzielanych w walutach. Zgodnie z jej postanowieniami banki muszą szczegółowo informować klientów o ryzyku kursowym. Ponadto rekomendacja zaostrzyła kryteria udzielania kredytów i oceny zdolności kredytowej klienta.
Więcej na ten temat w „Rzeczpospolitej”.