Okres największej prosperity tej formy inwestowania przypadł na lipiec i sierpień ubiegłego roku, kiedy to do funduszy zostało „wtłoczonych” ponad 30 mld zł. Warto zaznaczyć, że w tym samym okresie umorzonych zostało 25 mld zł. Miesiące te zostaną zapamiętane również jako początek spadków na wszystkich rynkach świata. Ostatecznie Polacy w 2007 r. w funduszach inwestycyjnych ulokowali netto 30 mld zł (na zakupione jednostki o wartości 130 mln zł przypadło 100 mln zł ich umorzeń).
Od ostatniego półrocza obserwowaliśmy nerwowe ruchy krajowych inwestorów, czego dowodem są styczniowe dane. Według szacunków portalu Analizy.pl w styczniu 2008 r. saldo wpłat i umorzeń (czyli różnica pomiędzy wpłatami i wypłatami) wyniosło -11,3 mld zł. Jeszcze nigdy w całej historii funduszy inwestycyjnych w Polsce umorzenia w tak dużym stopniu nie przekroczyły wpłat.
Klienci sparzyli się na inwestowaniu w fundusze. Dużo winy za taki stan ponoszą oni sami. Chęć szybkiego wzbogacenia się spowodowała, że uwierzyli w reklamy kuszące dwukrotną stopą zwrotu w ciągu roku czy dwóch lat. Inwestowanie wiąże się z wahaniami i by osiągnąć dobre wyniki, należy zainwestować swój kapitał na dłuższy okres.
Ubiegły rok pod względem zainteresowania należał jednak bez wątpienia do funduszy inwestycyjnych, obecny natomiast może być okresem lokat i obligacji. Stopy procentowe w Polsce są wysokie, a przewidywane są kolejne podwyżki, co nie jest bez znaczenia przy wyborze metody inwestowania. Gdy rosną stopy procentowe, powinno też rosnąć oprocentowanie lokat, a także rentowność nowo emitowanych obligacji.
Wartościowo, jak wynika z informacji podanych na stronie Analizy.pl, w depozytach ulokowaliśmy więcej środków (w styczniu 2008 r. było to 262,8 mld zł) niż we wrześniu 2005 r. (216 mld zł). Zmieniło się tylko to, że obecnie na lokatach przechowujemy o 10% oszczędności mniej niż w 2005 r. (wtedy mieliśmy tam 48% naszych wolnych środków).
Obecnie bez większego problemu można znaleźć lokatę oprocentowaną na poziomie 6%, a nawet z jeszcze atrakcyjniejszą. Banki prześcigają się w oferowaniu coraz lepszych warunków. Wpływa na to kilka czynników. Bankom coraz bardziej doskwiera brak kapitału na szeroko rozumiane akcje kredytowe. Szczególnie wyraźnie odczuwają to mniejsze banki, które nie posiadają zaplecza w postaci wielkich instytucji finansowych. Przykładem może być Getin Bank z grupy Leszka Czarneckiego. Getin zaproponował 2-letnią lokatę oprocentowaną na 7%.
Rozpoczęła się walka o nasze oszczędności. Według danych PKO BP dzięki lokacie MAX bankowi udało się zebrać z rynku ok. 7,5 mld zł. Subskrypcja na ten produkt rozpoczęła się w styczniu i z powodu ogromnego zainteresowania klientów zakończyła się trzy tygodnie przed czasem. Dobre warunki zaproponowały też Toyota Bank oraz AIG Bank, w obu przypadkach na rocznym zamrożeniu pieniędzy możemy zarobić 6,2%. Trochę mniej, bo 6%, dostaniemy w Dominet Banku.
Coraz lepiej oprocentowane są także konta oszczędnościowe (niżej niż lokaty, ale dostęp do pieniędzy mamy na każde żądanie bez utraty odsetek). Prym wiedzie tu Polbank, który oferuje 5,5%, zaraz za nim są mBank oraz Citibank – 5,05%.
Rada Polityki Pieniężnej nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i możliwe są kolejne podwyżki stóp procentowych, co przełoży się na atrakcyjność nowo zakładanych lokat. Warto zatem zastanowić się, czy już deponować swoje oszczędności na lokatach, czy jeszcze się wstrzymać.
Przy rosnących stopach procentowych warto zainteresować się także obligacjami. Według danych Ministerstwa w grudniu 2007 r. inwestorzy zakupili obligacje pięcioletnie o wartości nominalnej 615 mln zł. Poziom sprzedaży był wówczas wyższy o 222% niż w styczniu 2007 r. (224,2 mln zł). W styczniu roku bieżącego wartość sprzedaży wyniosła 720,9 mln zł i była o 17% wyższa niż w grudniu 2007 r. W lutym Ministerstwo Finansów sprzedało całą ofertę „5-latków” za 2,5 mld zł, przy ich średniej rentowności 5,7%. Na przetargu, który miał miejsce 5 marca 2008 r. MF sprzedało wszystkie pięcioletnie obligacje za 1,5 mld zł, przy popycie na poziomie 2 mld zł. Średnia rentowność tych papierów wyniosła 6,17%.
Jest więc popyt na obligacje. Jednakże obligacje nigdy nie stanowiły większego udziału w strukturze oszczędności przeciętnego Kowalskiego (2–4%). To raczej więksi inwestorzy, OFE czy TFI, są głównymi odbiorcami tych papierów dłużnych.
Analitycy przewidują, że już w połowie roku nastąpi zwrot w kierunku inwestowania poprzez fundusze inwestycyjne. Trudno jest oceniać to stanowisko, patrząc na niewyklarowaną jeszcze sytuację na polskiej giełdzie. Wielu „weekendowych” inwestorów już nie chce słyszeć słowa fundusz i wraca do swojej dawnej formy oszczędzania – czyli 2-, 3-letnich lokat.
Dużym zainteresowaniem mogą w tym roku cieszyć się także lokaty strukturyzowane z gwarancją zainwestowanego kapitału. W przypadku tej formy inwestowania ? lub nawet większa część kapitału inwestowana jest w bezpieczne papiery wartościowe, reszta – w opcje. Pieniądze musimy zainwestować na okres 3–5-letni, bez możliwości wypłaty. Mamy jednak pewność, że po tym okresie otrzymamy nie mniej niż wpłaciliśmy.