„Środa, trwa konferencja prasowa po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Prezes NBP, a zarazem przewodniczący Rady Sławomir Skrzypek jak zwykle wyjaśnia dziennikarzom jej decyzję w sprawie stóp procentowych (które tym razem wzrosły o 0,25 pkt proc.). Po chwili niespodziewanie wygłasza apel do rządu. Domaga się w nim współpracy w walce z inflacją, reformy finansów publicznych i przygotowania programu wejścia do strefy euro. Siedzący obok dwaj z dziewięciu pozostałych członków Rady Jan Czekaj i Mirosław Pietrewicz przysłuchują się w milczeniu. Nie wiedzieli, że Skrzypek szykuje taki apel.”, czytamy.
Według „Gazety”, „wystąpienie Skrzypka mogło być reakcją na oskarżenia ministra finansów Jacka Rostowskiego, który w ostatnich dniach wypominał szefowi NBP spóźnioną reakcję na wzrost inflacji. Przyznaje to Andrzej Wojtyna z RPP. – Apel prezesa oznacza dalsze upolitycznienie działalności banku – ubolewa. Skrzypek nie uzgodnił treści swego apelu z innymi członkami Rady, ani nawet nie powiedział im, że go ogłosi, choć przez dwa dni siedzieli razem w jednej sali i debatowali o stopach procentowych […].”
„Tymczasem zdaniem niektórych członków RPP pomysł Skrzypka nie jest trafiony. Andrzej Wojtyna: – Sam w sobie apel jest wysoce niestandardową formą komunikacji banku centralnego, a zawarte w nim postulaty i sformułowania uważam za mało fortunne. Pisząc, że potrzebna jest ‚instytucjonalna współpraca rządu z bankiem centralnym’, prezes poszedł zdecydowanie za daleko. Takie sformułowanie może oznaczać naruszanie zasady niezależności NBP.”, czytamy dalej.
Konflikt między prezesem NBP, a członkami RPP trwa już od kilku miesięcy. Na początku roku Rada Polityki Pieniężnej zarzuciła szefowi banku centralnego, że łamie prawo. Rada napisała list do prezydenta oraz marszałków Sejmu i Senatu, w którym wyraziła opinię, że pełnienie przez nią obowiązków jest zagrożone. Według niej, Sławomir Skrzypek ograniczył rolę wiceprezesów biorących udział w posiedzeniach Rady.
Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.