W dobie zawirowań finansowych coraz więcej inwestorów jeszcze bardziej dywersyfikuje swoje portfele i szuka okazji wśród inwestycji alternatywnych. Zarówno inwestycje w sztukę, jak i wina, są popularne na świecie, jednak w Polsce dopiero zaczynają nabierać rozpędu. Czy chaos na rynkach finansowych przyspieszy rozwój inwestycji alternatywnych?
Świat współczesnych finansów pozwala nam na inwestowanie w ogromną ilość instrumentów i aktywów, i zachowanie względnie bezpiecznej dywersyfikacji, niezależnie od rozmiarów portfela. Problem w tym, że wiele rynków jest tak skorelowanych, że kryzys doprowadza do efektu domina i źle przeprowadzona dywersyfikacja może nie ochronić naszego portfela. Szukamy wtedy instrumentów możliwie jak najbardziej „oderwanych” od głównych rynków. Chociaż wydawałoby się, że to alternatywy jedynie dla zamożnych inwestorów, to jednak w Polsce pojawia się coraz więcej firm, które pomogą klientom rozpocząć inwestowanie w instrumenty alternatywne.
Obrazy w portfelu
Tak jak widzimy kolejne rekordy złota oraz franka szwajcarskiego, tak również widzimy rekordowe aukcje obrazów i fotografii. „Świat sztuki eksploduje” – jak pisał w czerwcu Financial Times, kiedy padły kolejne rekordy cenowe w londyńskich domach aukcyjnych. Widząc światowe trendy i błyskawiczną odbudowę rynku po kryzysie, trudno się dziwić, że pojawiają się gracze na polskim rynku. Wykształciła się również grupa klientów, których stać na tego typu inwestycje zaczynają szukać firm, które zajmują się profesjonalnym doradztwem.
Dom aukcyjny Abbey House szacuje, że w zasięgu jest nawet 600 tys. klientów – tyle osób mogłoby w zaokrągleniu pozwolić sobie na zakup jednego obrazu rocznie. Według ostatniego raportu KMPG o rynku dóbr luksusowych w Polsce szacuje potencjał rynku sztuki na 2 mld złotych. Jest to wartość siedmiokrotnie większa niż obecnie. Wierzą w to najwidoczniej sami inwestorzy, ponieważ kiedy sama spółka Abbey House w dniu debiutu dała zarobić 38 proc. Firma, która startowała od ceny 3,6 jest dzisiaj notowana na poziomie prawie 19 zł, więc inwestorzy dali się przekonać do pomysłu na biznes. Teraz pytanie, czy przekonają się klienci.
Zachętą dla początkujących może być tzw. efekt Sasnala, czyli wzrost, jakiego na giełdach szybko nie zobaczymy. W 1999 roku obrazy Wilhelma Sasnala można było kupić za 1-2 tys. zł. Po 9 latach jeden z jego obrazów sprzedano nawet za 190 tys. funtów. Rynek sztuki zna więcej takich przypadków, które spektakularnym wzrostem cen przyciągają klientów. Oczywiście, takie „perełki” można porównać do kupienia akcji KGHM w czasie największego dołka.
– Skoro w ramach długoterminowej inwestycji kupujemy dom, to czemu obraz, który będzie w nim wisiał nie może być również inwestycją? – tłumaczą przedstawicie spółki.
Inwestycja w przyjemność
W sieci pojawia się coraz więcej sklepów oferujących wina z całego świata. Oferty wzbogacone są o komentarze ekspertów, porównywarki trunków, blogi i kompendium wiedzy o świecie win. Klienci również chcą coraz częściej kupować alkohole z całego świata, ale ich kupno w ramach inwestycji to nadal egzotyczna alternatywa dla inwestorów. W tym interes widzi z kolei Wealth Solutions, który promuje wine banking.
– Polska praktyka pokazuje, że inwestycje bezpośrednie, czyli zakupy konkretnych skrzynek wina, przynoszą wyższe zyski niż zakup tytułów uczestnictwa w funduszach winnych. Niezależnie od tego, która ścieżka rozwoju będzie dominować, już można powiedzieć, że Polska jest w europejskiej czołówce na rynku wine bankingu – mówi Maciej Kossowski, Prezes Zarządu Wealth Solutions.
Podobnie jak obrazy, ciekawymi wynikami mogą pochwalić się… poszczególne butelki. Czerwcowym rekordzistą wśród win zgromadzonych w portfelach klientów Wealth Solutions był Evangile z 2003 roku. 12-butelkowa skrzynka tego trunku zyskała na wartości ponad 50 procent.
Polska rzeczywistość
Obydwie opisane metody inwestowania alternatywnego to w Polsce nadal produkty egzotyczne, jednak cieszące się coraz większym zainteresowaniem. Biznes ten rozwija się podobnie jak private banking – musi minąć dużo czasu żeby klient dorobił się majątku, zaczął myśleć o długoterminowych inwestycjach, przekazywaniu majątku w spadku itd. Potencjał rynku wydaje się jednak duży z bardzo prozaicznego powodu – bogaci w Polsce nadal się bogacą i ich preferencje jako zamożnych konsumentów również ulegają zmianie. Sztuka, która w Polsce jest nadal kojarzona z zamkniętymi grupami zainteresowania powoli przebija się do świadomości zamożnych klientów, którzy chcą nie tylko poszerzyć horyzonty, ale i portfele inwestycyjne.
Czy wino i sztuka jako alternatywne inwestycje przyniosą realne zyski, pokażą najbliższe lata. Tak jak produkty strukturyzowane wydawały się z początku niezrozumiałe dla klientów, tak dziś stanowią ciekawe uzupełnienie portfela i dają niekiedy zarobić znacznie więcej niż lokaty. Zarówno wina, jak i dzieł sztuki nie można zaliczyć do „bezpiecznych przystani” w czasie niepewności, ale jeśli szukamy egzotycznego produktu do dywersyfikacji portfela, to czemu nie?
Tomasz Jaroszek, Bankier.pl
Źródło: Bankier.pl