Na przełomie stycznia i lutego widzieliśmy tąpnięcie na światowych rynkach. Kto czekał korekty przez cały 2009 roku odetchnął z ulgą – tak to już. Prognozy nadchodzącej „korekty” okazały się jak zwykle trafne, pomijając fakt przesunięcia na osi czasu.
Niedźwiedzi czas nie zapanował jednak na długo i od połowy zeszłego miesiąca indeksy kroczą w górę. Co zatem z odreagowaniem wzrostów z 2009 roku? 10 proc. spadku notowań WIG to wszystko co pozostało po zapowiadanym oczyszczaniu atmosfery na giełdach? Spójrzmy technicznie na to co właściwie dzieje się z naszymi pieniędzmi.
POLSKA
Indeks szerokiego rynku WIG pod koniec stycznia przeciął linię trendu kreśloną od wielu miesięcy. To punkt krytyczny, który można było zaobserwować także na innych giełdach. Od tego czasu mocny „byczy” ruch w górę zanegował teorie jakiejkolwiek korekty trendu głównego.
Pytanie zatem co dalej? Czy spadek notowań indeksu WIG na poziomie 10 proc. to koniec zniżek cen na Warszawskiej GPW, gdzie atmosfera paradoksalnie zagęszcza się z każdym kolejnym zielonym dniem. Zagęszcza się, bo im jest drożej na tablicach notowań, tym większe oczekiwania spadków towarzyszą inwestorom.
Po ostatnich dniach okazałych wzrostów na naszym parkiecie nawet chwila zawachania nie zmieni obrazu rynku podążającego na północ w kierunku poziomów sprzed tąpnięcia na przełomie styczeń / luty. Póki co nic nie przeszkadza takiemu obrotowi wydarzeń. Można już nawet usłyszeć o formacji podwójnego dna i rychłym biciu kolejnych maksimów przez nasze indeksy. Ale czy aby to rzeczywiście tylko i wyłącznie pozytywna wizja giełdowej sielanki? Czy wszak nie prawdą jest, że im wyższy koń, tym z większych hukiem się z niego spada? To co w chwili obecnej najważniejsze pod kątem indeksu WIG to poziomy 40 300 – 40 400 pkt, ich pokonanie to otwarta droga ku wartościom powyżej 41 tys. punktów i walki z już opisywaną linią wzrostów z 2009 roku. Do wyraźnego sygnału powrotu do trwałego trendu
ku północy mamy w chwili obecnej jednak stosunkowo daleko i wykupiony rynek przypomina o rozwadze. Jednym słowem brak twardych sygnałów jest złym okresem do wchodzenia na rynek, a przeczucia i wróżby lepiej pozostawiać innym.
USA
Jak starszy, bardziej doświadczony i zrównoważony brat indeksu WIG zachowuje się amerykański S&P 500. Zachowując dużo niższą amplitudę wahań wchodzi w fazę walki o powrót do trendu z 2009 roku dużo szybciej od nas. I analogicznie do nas klaruje się tutaj strefa decydująca o przyszłości amerykańskiej giełdy, a zatem i rynków pozostałych państw rozwiniętych. Odbicie indeksu w dół od linii trendu będzie bardzo mocnym i jednoznacznym sygnałem do zajęcia krótkich pozycji. Pozycji otwieranych na nie krócej niż jeden miesiąc. Obszar 1120 – 1130 pkt. na indeksie S&P 500 to miejsce gdzie powinniśmy spoglądać przez najbliższe dni. To tam zostaną rozdane karty i tam poznamy, która ze stron rynku będzie miała przewagę.
Źródło: Multifund.pl