1 kwietnia 2015 roku 8 ubezpieczycieli, którzy łącznie reprezentują 68% rynku ubezpieczeń komunikacyjnych przystąpiło do systemu bezpośredniej likwidacji. Kilka dni temu minęły 4 miesiące od podpisania umowy. Jak to we wszystkich projektach bywa – nigdy nic nie działa idealnie od początku – tak samo i w tym wypadku nie obyło się bez pewnych problemów, które utrudniają życie klientom.
Nie wszyscy i nie zawsze
Mimo że ośmiu ubezpieczycieli zadeklarowało przystąpienie do systemu BLS,to jednak tylko pięciu z nich wystartowało 1 kwietnia 2015 r., z czego trzech już wcześniej oferowało bezpośrednią likwidację szkód na własnych zasadach. Własne usługi bezpośredniej likwidacji miały wcześniej PZU, Warta i UNIQA. 1 kwietnia dołączyły do nich Concordia i Ergo Hestia. Liberty Ubezpieczenia i Aviva udostępniły usługę 1 lipca, natomiast Gothaer – ostatni z listy – planuje start dopiero na 15 października.
Abyśmy mogli skorzystać z pomocy własnego ubezpieczyciela gdy stłuczkę spowoduje inna osoba, należy spełnić kilka warunków:
- wartość szkody nie może przekroczyć 30 tys. zł
- w zdarzeniu mogą wziąć udział maksymalnie 2 pojazdy
- brak osób rannych i szkód na osobach
- zdarzenie miało miejsce w Polsce
- sprawca zdarzenia jest określony na podstawie oświadczenia o zdarzeniu drogowym lub ukarany mandatem przez policję
- szkoda nie może zostać zgłoszona wcześniej do ubezpieczyciela sprawcy
Mimo takich ograniczeń Polska Izba Ubezpieczeń zapewnia, że około 90% wszystkich zdarzeń drogowych kwalifikuje się do likwidacji bezpośredniej.
PIU informuje, że w ciągu 2 miesięcy od wprowadzenia BLS w ramach porozumienia zostało zlikwidowanych ponad 5 tys. szkód. Dla porównania samo PZU od kwietnia ubiegłego roku w ramach własnego systemu zlikwidowało około 43 tys. szkód.
„Spokojnie, (być może) zajmiemy się Twoją sprawą”
Niestety ten odsetek zdarzeń okazuje się w rzeczywistości znacznie mniejszy. Przyczynia się do tego obecnie najbardziej uciążliwy dla konsumentów problem z BLS – a mianowicie system przewiduje, że bezpośrednia likwidacja szkód obowiązuje tylko wtedy, gdy sprawca również posiada OC w firmie, która przystąpiła do systemu.
Tym sposobem automatycznie mamy jedynie 68% szans na to, że sprawca będzie ubezpieczony w towarzystwie, które przystąpiło do systemu. Takie ograniczenie jest zrozumiałe, ponieważ podpisując porozumienie firmy akceptują warunki umowy, a jednym z nich jest ryczałtowy sposób rozliczania kosztów odszkodowań. Taka metoda rozliczeń ma za zadanie nie dopuścić do zaniżania i zawyżania odszkodowań w systemie.
Główne cele, jakie przyświecały przyświecały wprowadzeniu BLS w Polsce, to zwiększenie satysfakcji konsumentów i zażegnanie wojny cenowej poprzez konkurowanie jakością – ten kto lepiej będzie likwidował szkody, będzie miał więcej klientów. Konsument w założeniu miał nie obawiać się tego, w jakiej firmie ubezpieczony będzie sprawca i czy dostanie odpowiedniej wysokości odszkodowanie, a wszystkim miał zająć się jego własny ubezpieczyciel, u którego wykupił OC.
W praktyce nadal spora część ubezpieczycieli nie przystąpiła do systemu, a konsument wciąż nie może czuć się w pełni bezpiecznie i gdy z nadzieją zadzwoni do swego ubezpieczyciela, w słuchawce może usłyszeć – zamiast „Spokojnie, zajmiemy się Twoją sprawą” – odpowiedź odmowną w stylu „Ubezpieczyciel sprawcy nie oferuje bezpośredniej likwidacji, prosimy zadzwonić do niego”.
Jak w takim razie kupić OC z bezpośrednią likwidacją, aby mieć pewność, że nasz ubezpieczyciel po szkodzie wszystkim się zajmie? Należy zawsze sprawdzać, czy wybrane towarzystwo zapewnia likwidację bezpośrednią tylko wtedy gdy ubezpieczyciel sprawcy będzie w systemie, czy niezależnie od tego.
„W sprzedaży ubezpieczeń bardzo ważne jest to, aby pośrednik, obojętnie czy to będzie agent czy np. porównywarka internetowa, informował klienta o możliwości bezpośredniej likwidacji szkód w danym towarzystwie” – mówi Dominika Grabek, specjalistka porównywarki ubezpieczeń mfind.
Bezpośrednia likwidacja po swojemu czyli BLC, Szybka Wypłata i inne
Niektóre firmy ubezpieczeniowe na szczęście nie ograniczają się do zasad systemu BLS przygotowanego przez PIU i równolegle prowadzą własne wariacje usługi o rozszerzonym działaniu. PZU, Warta, Uniqa i Concordia zrobiły ukłon w stronę swoich klientów i w ramach autorskich rozwiązań oferują likwidację szkód bez względu na to, gdzie ubezpieczony jest sprawca zdarzenia. Oprócz tego każde z tych rozwiązań oprócz BLC Concordii nie ogranicza się do limitu 30 tys. zł na szkodę, a obsługuje szkody o wartości do 500 tys. (Warta w ramach Szybkiej Wypłaty), a nawet pełnej sumy gwarancyjnej OC tj. 1 mln euro (PZU i UNIQA). Pozostałe warunki konieczne do zakwalifikowania szkody do bezpośredniej likwidacji pozostają bez zmian.
Poza porozumieniem działa Compensa, która likwiduje szkody do limitu 25 tys. zł bez względu na to, w jakim towarzystwie sprawca ma OC. W przypadku tego ubezpieczyciela jest to usługa dodatkowa płatna 10 zł w skali roku.
Na odrębnych zasadach działa także InterRisk, który oferuje dodatkowa usługę Intercasco. Opiera się ona na innych limitach i jest nieco bardziej liberalna dla klienta. Limit wartości szkód na mieniu, jakie można zlikwidować w ramach Intercasco, to 1 mln euro. Szkody są likwidowane w ciągu 15 dni od zgłoszenia, obejmowane są natomiast tylko zdarzenia, które miały miejsce na terenie RP.
Swoją wersję BLS posiada również Allianz, jednak to rozwiązanie jest zarezerwowane tylko dla klientów, którzy wykupią ubezpieczenie AC. Sama usługa opiera się na likwidacji szkody z własnego AC bez utraty zniżek (Allianz po likwidacji szkody występuje z regresem do ubezpieczyciela sprawcy). Zarówno InterRisk jak i Allianz likwidują szkody bez względu na to, gdzie ubezpieczony jest sprawca.
BLS nie wpływa istotnie na wysokość składek
Problemem wydaje się także robienie z BLS kozła ofiarnego podwyżek cen OC. Nie da się wykluczyć w 100%, że system nie przyczynił się do wzrostu składek, głównie dlatego że nie działa jeszcze tak jak zakładano na początku. Ryczałtowe rozliczanie miało wyeliminować wpływ na wysokość składek, jednak większość ubezpieczycieli likwiduje szkody na własnych zasadach i rozlicza się z konkurencją po kosztach rzeczywistych, co może generować dodatkowe koszty operacyjne (ewentualne spory i koszty administracyjne). Z drugiej strony kilka towarzystw, które działają „poza systemem”, robi to od ponad roku, a nie od momentu wprowadzenia ogólnego systemu BLS 4 miesiące temu. Natomiast pozostali, działający według zasad porozumienia, nie mają powodów do podwyżek cen, ponieważ rozliczają się ryczałtowo.
Co w takim razie pompuje składki? Wzrost składek możemy zawdzięczać głównie dwóm rzeczom: wprowadzeniu wytycznych KNF w sprawie likwidacji szkód z ubezpieczeń komunikacyjnych, które również zaczęły obowiązywać od 1 kwietnia tego roku, oraz podwyżkom cen składek OC w celu zwiększenia rentowności obowiązkowych ubezpieczeń komunikacyjnych. Jesteśmy coraz bardziej świadomymi konsumentami usług ubezpieczeniowych i wiemy, jak walczyć o odszkodowanie, ponadto coraz więcej poszkodowanych korzysta z usług kancelarii odszkodowawczych, a dodatkowym wsparciem są wytyczne KNF, dlatego z roku na rok zakłady ubezpieczeń mają większe koszty. Te z kolei skutkują wzrostem cen.
Bezpośrednia likwidacja w wersji testowej?
Obecnie działający system BLS można porównać do wersji testowej – stopniowo dołączają kolejni ubezpieczyciele i wychodzą na wierzch wady i niedociągnięcia. Część towarzystw nie zasypia gruszek w popiele i opracowuje własne rozwiązania, aby przekonać do siebie klientów jakością i kompleksowością usług. Tymczasem niewidzialna ręka rynku działa i wskazuje tych, którzy oferują więcej, lepiej i szybciej, a co ciekawe często wcale nie najtaniej. Być może niedługo kryterium ceny OC nie będzie już tak istotne, a skupimy się na jakości usług – to jednak zależy od tego, jak zapracują na nasze zaufanie zakłady ubezpieczeń i czy sprawią, że zechcemy zapłacić więcej za realne poczucie bezpieczeństwa i wygodę.
Łukasz Leus
Porównywarka ubezpieczeń mfind