Deweloperzy, pośrednicy finansowi i bankowcy posiadają ciekawą umiejętność nazywania nawet najmniej korzystnych sytuacji w bardzo pozytywny sposób. Najlepiej służą temu stwierdzenia typu: „Polacy wybierają…”, „… wraca do łask”. Na ich podstawie można stwierdzić, że gusta są podstawowym kryterium branym pod uwagę na przykład podczas kupna mieszkania.
Ostatnio na tego typu stwierdzenia natknąłem się, czytając teksty przekonujące o powracającym zainteresowaniu wielką płytą. W zasadzie nie ma się do czego przyczepić, statystyki mówią same za siebie – „Gazeta Prawna” pisała o nawet 20-procentowym wzroście sprzedaży mieszkań tego typu w 2011 roku. Tylko czy rzeczywiście jest to spowodowane olbrzymią chęcią zamieszkania w dwunastopiętrowym bloku, wśród dziesiątek jemu podobnych?
Co uczciwszy deweloper czy PR-owiec od razu przyzna, że na taką sytuację wpływ miała rekomendacja S, która wprowadziła nowe zasady obliczania zdolności kredytowej. Tyle że to też nie do końca prawda, bo akurat ta regulacja jest krokiem w stronę urealnienia warunków udzielenia kredytów pod kątem rzeczywistych możliwości kredytobiorców. Prawdziwy problem leży gdzie indziej.
Jako jedną z głównych zalet „wielkiej płyty”podaje się lokalizację oraz standard wyższy od tego, który standardowo kojarzy się nam z budynkami z epoki PRL-u. Tyle tylko, że nie są to argumenty przemawiające za tym typem budownictwa. Czy w centrum miasta znajdowały się nowe bloki w wysokim standardzie, ktoś wolałby te sprzed czterdziestu lat?
Czy tego chcemy, czy nie, to cena najbardziej wpływa na to, jakie mieszkanie wybierzemy. Mieszkania w PRL-owskich blokach pochodzące z rynku wtórnego są o około 1/4 tańsze od tych wybudowanych kilkanaście lat temu z cegły. W sytuacji, gdy rata nawet trzydziestoletniego kredytu stanowi nieraz 1/3 domowego budżetu, 200 lub 300 złotych miesięcznie może mieć dla kredytobiorcy duże znaczenie.
Istnieją z pewnością prawdziwi fani „wielkiej płyty”, którzy doceniają tradycyjny rozkład mieszkania czy dużą liczbę sąsiadów. Ale czy to właśnie oni kształtują trendy i czy to dzięki nim w ostatnim kwartale 2011 roku postpeerelowskie mieszkania tak znacznie przegoniły te nieco nowsze, budowane z cegły? Trudno uwierzyć, by było ich tak wielu.
Czy naprawdę zgodnie z tym, co mówią deweloperzy i pośrednicy, tysiące Polaków mogą marzyć o dwupokojowym mieszkaniu o powierzchni 35 metrów kwadratowych? Sytuację, w której takie lokale „wracają do łask”, trafnie określił jeden z użytkowników forum, którego pozwolę sobie zacytować: „jak tak dalej pójdzie, niedługo do łask wróci grzebanie w śmietnikach”.
Źródło: PR News