Jeśli spojrzeć na rynek międzybankowy dolara czy euro, który był całkowicie zamrożony we wrześniu i październiku zeszłego roku, widzimy sygnały równomiernej poprawy. Poprawiła się także kondycja korporacyjnego rynku obligacji i sytuacja na rynkach akcji – mówi w rozmowie z Bankier.pl Bob Parker, dyrektor zarządzający, Credit Suisse Asset Management
Co Pan sądzi o kryzysie, czy to dopiero początek, czy też najgorsze za nami?
Widać wiele symptomów poprawy. Po pierwsze, jeśli spojrzeć na rynek międzybankowy dolara czy euro, który był całkowicie zamrożony we wrześniu i październiku zeszłego roku, widzimy sygnały równomiernej poprawy.
Po drugie, jeżeli spojrzeć na rynek długu, kondycja kredytowa korporacyjnego rynku obligacji poprawiła się. Widać to do tej pory również po nowych tegorocznych emisjach.
Jeżeli popatrzeć na rynki akcji, były one w ostrym trendzie spadkowym do początku marca, ale teraz od dwóch, czy trzech tygodni widzimy dość nagłą poprawę. Nie sądzę, żeby był to początek poprawy w horyzoncie wieloletnim, ale uważam, że w tej chwili ryzyko spadków na rynkach akcji jest ograniczone.
Więc musimy poczekać jeszcze na zwrot we wskaźnikach makroekonomicznych, jednak naturalnie rynki pieniężne, długu i akcji wyraźnie pokazują oznaki poprawy.
Co z ropą? Przewidział Pan gwałtowny spadek jej ceny. Jakie są Pana prognozy na najbliższe miesiące?
Myślę, że ceny ropy ustabilizują się na tym poziomie lub pójdą nieznacznie wyżej. Pod koniec roku prawdopodobnie zobaczymy ropę pomiędzy 60 a 70 dolarami. Więc najbardziej wiarygodny scenariusz zakłada, że ceny ropy nie będą bardziej spadały, ale nie będzie też ostrych szczytów cenowych jak w 2007 roku i na początku 2008 r.
Jest jednak jeden negatywny skutek niższych cen ropy. Takie poziomy cen sprawiają, że inwestowanie w alternatywne źródła energii jest nieopłacalne. Dlatego jednym ze skutków, który jest pozytywnym dla cen ropy, ale negatywnym dla globalnej ekonomii jest to, że potrzebujemy wyższych cen ropy, aby wykorzystywanie alternatywnych źródeł energii było bardziej opłacalne.
Co Pan sądzi o rynkach wschodzących? Czy spółki w tym regionie są wystarczająco tanie by rozważać ich kupno?
Uważam, że nie powinniśmy traktować rynków wschodzących jako jednorodnego obszaru. Trzeba wyraźnie wyróżnić kraje, które mają dobrze zarządzane gospodarki, z optymalnymi bilansami handlowymi i walutami oraz nie są podatne na drenaż przez kapitał zagraniczny. W kategorii dobrych rynków rozwijających się umieściłbym Polskę. W centralnej Europie wskazałbym także Czechy i Słowację.
Na całym świecie jest mnóstwo rynków, które bezdyskusyjnie są pod ekonomiczną i rynkową presją. Mamy teraz choćby Rumunię, która musiała zwrócić się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a Międzynarodowy Fundusz Walutowy jest przecież ponadto zaangażowany również w pomoc dla Ukrainy, Węgier i Łotwy. Perspektywy tych gospodarek, które doświadczają poważnego ekonomicznego nacisku, będą przez wiele następnych lat pełne trudności.
Co z Polską? Wielu analityków sugeruje, że nasz kraj jest uważany jedynie za część Europy Środkowo – Wschodniej. Zgadza się Pan z nimi?
Po pierwsze nie patrzmy na to przez pryzmat geografii, popatrzmy sektorowo. Nasza strategia zarządzania funduszem zmienia się. W ostatnim roku była bardzo defensywna, zakładająca złe perspektywy dla globalnych rynków akcji.
Nasza strategia w 2009 r. musi polegać na kupowaniu silnie przecenionych aktywów, myślę, że rynki akcji zakończą ten rok wyżej niż jesteśmy obecnie, ale skupiając się na sektorach, które radzą sobie dobrze w okresie słabego wzrostu gospodarczego, gdzie sektory te i firmy z tych sektorów nie są przesadnie zadłużone, gdzie firmy płacą wysokie dywidendy. Przykładowo sektor podstawowych dóbr konsumenckich, opieka zdrowotna, telekomunikacja, sektor komunalny. To są atrakcyjne sektory.
W przypadku krajów, moim zdaniem Ameryka i Chiny pokażą pierwsze oznaki ożywienia gospodarczego. Nie Europa. Myślę, że powinniście się skupić na amerykańskich i azjatyckim rynkach. Dokładnie rzecz ujmując w Azji – na Chinach. Rynek brazylijski jest interesujący, silnie skorelowany z cenami towarów, a wydaje się że ceny towarów są blisko dna. Tutaj w Polsce rynek rok temu był drogi, rok temu oczywiste było, że złoty był przewartościowany. W tej chwili ceny na polskim rynku są bardzo atrakcyjne.
Jeśli miałby Pan wskazać trzy najbardziej i najmniej atrakcyjne rynki inwestycyjne lub okazje, co by nimi było?
Niestety, to był temat w zeszłym roku. W zeszłym roku, kiedy inwestorzy na całym świecie redukowali ryzyko sprzedawali wszystko. W konsekwencji więc fundusze rynków wschodzących zamknęły swoje wszystkie pozycje w środkowo wschodniej Europie. Myślę, że teraz zachowanie inwestorów ulegnie zmianie na bardziej wybiórcze, dostrzegające różnice pomiędzy rynkami. Myślę, że zaobserwujecie jak płynny kapitał wraca do dobrze zarządzanych i niedowartościowanych gospodarek. Więc, wracając do tego, co nazywam dobrymi rynkami wschodzącymi, uważam, że macie bardzo widoczne okazje inwestycyjne, dlatego umieściłbym Polskę w tej kategorii.
Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru Przeglądu Finansowego Bankier.pl.
Chcesz otrzymywać aktualne informacje, nowe wywiady oraz podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia ze świata finansów?
Zapisz się na bezpłatną subskrypcję Przeglądu Finansowego Bankier.pl, by w każdy poniedziałek otrzymywać najnowszy numer naszego tygodnika.
Zapraszamy na http://www.bankier.pl/przeglad/! |
Źródło: Bankier.pl