Głównym motorem wzrostu cen są podwyżki w kategorii użytkowanie mieszkania i nośniki energii.
– Na początku roku za inflację odpowiadały głównie wzrosty cen żywności, złożyły się one w 50 proc. na wzrost cen – mówi Maja Goettig, ekonomistka BPH.
Teraz te proporcje będą ulegać zmianie. Za drenaż kieszeni w mniejszym stopniu będą odpowiadać ceny żywności, w większym – koszty użytkowania mieszkania, gazu, prądu.
– W kwietniu po 40 proc. wkładu w inflację miały ceny żywności i użytkowanie mieszkania. Udział cen transportu miał 10 proc., mniej niż na początku roku (20 proc.) – mówi ekonomistka BPH.
– Ceny paliw są mniej odczuwalne we wzroście inflacji z powodu mocnego złotego – mówi Łukasz Tarnawa, ekonomista PKO BP.
Na koniec roku wskutek możliwych podwyżek cen energii połowa wzrostu cen będzie zasługą wzrostu kosztów związanych z mieszkaniem.
– Kategoria związana z użytkowaniem mieszkania będzie w największym stopniu odpowiadać za wzrosty cen – mówi Łukasz Tarnawa.
– Oczywiście trzeba pamiętać o założeniach takiej prognozy, przede wszystkim w miarę dobrych zbiorach, które korzystnie będą oddziaływać na ceny żywności – dodaje.
Rosną także koszty korzystania z restauracji i hoteli, które jednocześnie mają coraz większy udział w koszyku inflacyjnym. Od początku roku wzrost ten wyniósł ponad 5 proc. w skali roku, co częściowo związane jest z cenami żywności i kosztami energii. Koszty życia obniżają natomiast spadające ceny odzieży i obuwia – od początku roku spadły już o ponad 7 proc.
Dziś GUS poda dane o inflacji w maju – ekonomiści spodziewają się, że wzrost cen w maju wyniósł 4,4 proc. rok do roku wobec 4,0 proc. w kwietniu.