Jest szansa, żeby BGK otrzymał akcje innego banku kontrolowanego przez państwo – PKO BP. Taką propozycję, według „Rzeczpospolitej”, skierował do ministra skarbu szef resortu finansów, który nadzoruje bank. – Bez dokapitalizowania nie będziemy mogli spełniać niektórych powierzonych nam zadań – twierdzi Andrzej Dorosz, prezes BGK.
Bank obsługuje dziesięć funduszy zadaniowych, w tym Krajowy Fundusz Drogowy. Musi pozyskiwać pieniądze na jego działalność. – Finalizujemy rozmowy z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym. Pożyczymy od niego kilkaset milionów euro. Dzięki gwarancjom skarbu państwa kredyty te nie obciążą bilansu banku – mówi prezes Dorosz.
Jeszcze w tym roku Krajowy Fundusz Drogowy będzie potrzebował dodatkowo od 500 do 800 mln zł. BGK musi te pieniądze pożyczyć na rynku. – Zgodnie z prawem bankowym sami możemy zaangażować 25 proc. naszych funduszy własnych, czyli tylko ok. 250 mln zł. Powinniśmy mieć takie kapitały, żeby umożliwiły nam finansowanie przedsięwzięć. Fundusze własne podobnego do BGK banku na Węgrzech są trzykrotnie wyższe od naszych – wyjaśnia Andrzej Dorosz.
Zarząd banku w drugiej połowie ubiegłego roku starał się o dokapitalizowania kwotą miliarda złotych. Pod koniec lutego 2005 r. BGK dostał akcje 27 spółek, które były wtedy warte niecałe 240 mln zł.
– Oczekujemy więc na pozostałe 750 mln zł. Nie jest istotne, czy będą to akcje PKO BP, czy inne – mówi Andrzej Dorosz. Dodaje jednak, że pakiet papierów tego banku chętnie by przyjął.