W trakcie ostatnich dwóch miesięcy złoto zyskało oszałamiające 30%, gdy coraz większa liczba inwestorów zaczęła szukać bezpiecznej przystani po tym jak obawy o kondycję banków, zadłużenie publiczne i globalne spowolnienie gospodarcze odcisnęły piętno na wycenie pozostałych klas aktywów.
Wzrost o 400 dolarów w tak krótkim okresie ostatnio stawał się coraz trudniejszy do utrzymania – otuchy spekulantom dodawały tymczasem niektóre prognozy mówiące o cenie na poziomie 3500, a nawet 5000 dolarów w przewidywalnej przyszłości, gdyby krótkoterminowi spekulanci zjawili się na rynku.
W trakcie ostatnich dwóch tygodni zaczęliśmy mieć jednak do czynienia z ograniczeniem zaangażowania funduszy hedgingowych i dużych inwestorów. Cotygodniowe dane z amerykańskiej Commodity Futures and Trade Commission pokazują, że od 2 sierpnia podmioty te zredukowały zaangażowanie o 20% do 622 ton. W tym samym czasie jednak rosła ekspozycja na produkty ETP – przed rozpoczętą we wtorek wyprzedażą inwestorzy zdążyli dodać 20 ton do łącznej ilości 2200 ton.
Wspomniana wyprzedaż została prawdopodobnie wywołana połączeniem nadmiernego popytu z pięćdziesięciopięcioprocentowym podwyższeniem wymaganego depozytu zabezpieczającego przez obsługującą stanowiący globalny benchmark kontrakt futures na złoto giełdą CME. W sytuacji, w której dzienne wahania cen zaczęły przekraczać 3%, CME doszła do wniosku, że koszt posiadania wartego 170 000 dolarów kontraktu musiał wzrosnąć. W rezultacie przywołano wspomnienia i obawy związane z majowym załamaniem na rynku srebra, któremu również towarzyszyły gwałtowny wzrost cen i agresywna podwyżka wymaganego depozytu.
Pytanie, które dziś zadają sobie wszyscy, brzmi: czy złota bańka w końcu pękła po 200-dolarowym spadku w stosunku do wtorkowego maksimum na poziomie 1913,50? Skala wyprzedaży wiązała się głównie z ilością narosłych w trakcie ostatniego miesiąca pozycji spekulacyjnych – gdy pozbyliśmy się już większości z nich, znów będziemy mogli spokojnie przyjrzeć się „fundamentom”.
Czynniki, które sprzyjały wzrostom ceny złota w trakcie ostatniego roku, bynajmniej nie zniknęły, jednak po nadmiernym wzroście popytu głównym źródłem ryzyka krótkoterminowego jest nadmierny spadek ceny. Zaplanowane na jutro na godzinę 16:00 czasu środkowoeuropejskiego wystąpienie Bena Bernanke z Rezerwy Federalnej na sympozjum w Jackson Hole z pewnością może nadać ton rynkom w najbliższych miesiącach, podobnie jak ogłoszenie drugiej rundy QE w zeszłym roku. Wysokie oczekiwania – zwłaszcza wobec kolejnej rundy QE – w ostatnich kilku dniach nieco przygasły. Wziąwszy pod uwagę, że złoto byłoby głównym beneficjentem QE3, jej brak mógłby wywołać presję spadkową. Obecny poziom wsparcia to 1697 dolarów, co stanowi 50% korekty w stosunku do ostatniej zwyżki – mamy też poziomy wsparcia średniej kroczącej na 1570 i 1480. Trend wzrostowy pozostaje nienaruszony powyżej 1450, a zatem nawet większy spadek nie jest w stanie zrujnować długoterminowych perspektyw złota.
Inwestorzy, którzy chcą skorzystać na złotej bańce, muszą wykazać się dyscypliną i posługiwać się zleceniami typu trailing stop, aby nie sparzyć się na korektach podobnych do tej, z którą właśnie mieliśmy do czynienia.
Źródło: Saxo Bank