Dane o produkcji przemysłowej i budowlanej w marcu są kolejnym potwierdzeniem osłabienia polskiej gospodarki. Przewidywałem, że będą gorsze niż w lutym, ale nie że aż tak znacząco gorsze. Wzrost w skali rok do roku wyniósł w marcu zaledwie 0,7 proc., a po odsezonowaniu 3,9 proc.
W lutym wzrost wyniósł odpowiednio 4,6 proc. i 6 proc. po odsezonowaniu. Wyraźnie widać, że za osłabienie produkcji odpowiada m.in. eksport, gdyż to branże typowo eksportowe zanotowały słabe wyniki. Produkcja mebli spadła o 11,3 proc., a pojazdów o 10,5 proc. rok do roku. Jak wskazywałem w ostatnim Miesięcznym Przeglądzie Ekonomicznym, sytuacja, w której niemiecka produkcja wyraźnie słabnie a polska trzyma się w najlepsze wysokich poziomów musiała się skończyć. Polska gospodarka musiała zareagować na osłabienie w Niemczech, cudów nie ma.
Niepokojące są dane o produkcji budowlanej, która wzrosła tylko o 3,5 proc. rok do roku. To może sugerować, że słabnie dynamika inwestycji. Chociaż za wcześnie na wyciąganie jednoznacznych wniosków. Produkcja budowlana jest bardziej zmienna niż produkcja przemysłowa i łatwiej o nieoczekiwane skoki w jedną i drugą stronę. Prawdopodobnie w kolejnych miesiącach dynamika produkcji budowlanej będzie wyższa.
Bardziej od oczekiwań wyhamowała również inflacja cen producentów (PPI) – z 6 proc. w lutym do 4,5 proc. w marcu. To m.in. efekt wysokiej bazy z roku poprzedniego, ale również umocnienia złotego z początku roku. Te dane wskazują na malejącą presję inflacyjną ze strony cen surowców.
Choć dzisiejsze dane dość jednoznacznie przeczą nadziejom, że spowolnienie PKB w I kwartale 2012 r. było minimalne, to przestrzegałbym również w popadanie w inną skrajność i sugerowanie, że mamy do czynienia z hamowaniem z piskiem. Na razie dane układają się w scenariusz spowolnienia wzrostu PKB do ok. 3,5 proc. w I kwartale, z ryzykiem nieznacznie niższego odczytu. Dane odsezonowane nie są złe i wskazują, że mamy do czynienia ze spowolnieniem a nie załamaniem dynamiki produkcji.
Informacje te naturalnie kolejnym solidnym argumentem przeciwko podnoszeniu stóp procentowych i będą stanowiły dla Rady Polityki Pieniężnej, prącej do podwyżki kosztu pieniądza, duży problem. Z jednej strony wielu członków RPP zaostrzyło sobie apetyty na podwyżkę, z drugiej strony RPP wyraźnie wskazała, że podwyżka nastąpi w momencie, jeżeli nie napłyną sygnały o wyraźnym spowolnieniu gospodarki. W tym momencie prognozuję, że w maju stopy procentowe NBP pozostaną bez zmian, a RPP wyśle sygnał, że czeka na potwierdzenie, czy mamy do czynienia z łagodnym czy solidnym spowolnieniem. Przed jej decyzją, zaplanowaną na 9 maja, ważna będzie jeszcze publikacja danych o sprzedaży detalicznej w przyszłym tygodniu i indeksie PMI za dwa tygodnie.
Źródło: Polski Bank Przedsiębiorczości