Pod koniec lat 90. pożyczki były dużo droższe niż dziś i znacznie trudniej było je uzyskać. Królowała zresztą kwitologia, a najpopularniejszym zabezpieczeniem długu był poręczyciel i… skuteczny windykator ze wschodu.
W tamtym czasie nie tylko windykatorzy z rodzących się właśnie firm i firemek windykacyjnych, działających na sobie tylko znanym prawie, również bankowcy nie przebierali w słowach ani odmawiając kredytu, ani egzekwując spóźnioną ratę. Taki styl nie był zresztą obcy komornikom, windykatorom bankowym, pracownikom działów windykacji w spółkach telekomunikacyjnych i innych. Do dziś windykator kojarzy się Polakom z obywatelem wschodniego mocarstwa, ogolonym na łyso, z jakimś kijem albo bejsbolową pałką w ręku. Wpadał taki do domu i egzekwował skutecznie. Trauma.
Minęło sporo czasu, ucywilizowaliśmy się jako klienci, ucywilizował się rynek. Profesjonalny windykator kulturalnie przypomina o spóźnionej racie, czasem tylko przebąkując coś o konsekwencjach prawnych. Unika natomiast słów, które w dłużniku wywołują dreszcze. Takie są standardy, których starają się dotrzymywać profesjonaliści. Czy zawsze?
UOKiK na straży
Renomowane firmy windykacyjne zazwyczaj poruszają się w granicach prawa. Nie bez powodu wtrącam tu słowo „zazwyczaj”. Zdarzają im się bowiem zagrania, które z prawem wiele wspólnego nie mają. Do przeszłości należy już na szczęście akcja wysyłania pism do dłużników przez firmę Kruk, w których dłużnicy byli zastraszani, poddawani presji psychicznej i wprowadzani w błąd. Firma zawyżała również koszty procesów sądowych i koszty egzekucji. Kruk został wówczas ukarany za te działania przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (decyzja z grudnia 2007 roku) karą ponad 90 tys. zł.
Urząd wydał również decyzję (grudzień 2007 rok) w sprawie praktyk stosowanych przez firmę Ultimo. Zarzucił jej nierzetelne informowanie o kosztach postępowania sądowego i egzekucyjnego, grożenie wizytą Inspektora Działu Windykacji Bezpośredniej, który miałby na miejscu, w domu klienta sporządzić raport o jego stanie majątkowym mający służyć później jako podstawa do wyegzekwowania długu. Za naruszające zbiorowe interesy konsumentów UOKiK uznał również lekceważenie przedawniania należności i groźby zamieszczenia informacji o kliencie w bazie danych Biura Informacji Kredytowej ze wskazaniem wszystkich konsekwencji jakie można tylko wymyślić, nawet z uniemożliwieniem korzystania z usług firm telekomunikacyjnych, finansowych i innych.
Nieczyste zagrywki
Do błędów jakie bardzo często – do dziś! – popełniają firmy windykacyjne trzeba zaliczyć lakoniczne traktowanie źródła zadłużenia. Tę praktykę UOKiK wytknął już trzy lata temu m.in. właśnie firmie Ultimo. Według prezesa Urzędu, konsumenci z pism wzywających do zapłaty zadłużenia nie mogli się zorientować o jakie zadłużenie chodzi, w jakiej wysokości i wobec jakiej firmy. Innymi nagminnymi wręcz błędami windykatorów są np. nieprawne wtargnięcia do domu dłużnika, nieprzestrzegania ustawy o ochronie danych osobowych, bezprawny zabór mienia, zastraszanie i groźby, zawyżanie wartości zadłużenia, czy też umieszczanie na kopercie z pismem wzywającym do zapłaty słowa „dłużnik” lub podobnego. Na temat udostępniania, a raczej przekazywania danych osobowych i finansowych o dłużniku firmie windykacyjnej przez wierzyciela, wypowiedział się pięć lat temu Naczelny Sąd Administracyjny. Sąd podkreślił, że przekazanie danych osobowych może służyć wyłącznie ich przetwarzaniu, a w żadnym wypadku nie może służyć naruszaniu praw i wolności obywatelskich osoby, której te dane dotyczą.
Windykacja niekonwencjonalna
Kruk i Ultimo (mimo wpadki sprzed kilku lat), Intrum Justitia i wiele innych renomowanych firm nie stanowią dla dłużnika zagrożenia, a już na pewno nie zagrażają jego zdrowiu czy życiu. Tak, tak. Zdrowiu i życiu. Są jednak firmy, które już samą stroną internetową dają do zrozumienia, że gotowe są wyegzekwować dług nawet od wdowy po dłużniku, jeśli dłużnik nie będzie współpracował.
Firma Commando (commando.com.pl) już na stronie głównej straszy jakimiś poszarpanymi od kul sylwetkami. Jej działalność windykacyjna firmy opisana jest dość „szczegółowo” i okraszona – chyba po to by uniknąć złudzeń – zdjęciem kultowych koltów Smith&Wesson. Na stronach Commando można także znaleźć wyczerpującą informację na temat referencji pracowników terenowych, czyli windykatorów. Rekrutują się oni rzekomo z Wojsk Specjalnego Przeznaczenia, mają kilkunastoletnie doświadczenie w prowadzeniu skutecznych negocjacji w terenie, poszerzonych nawet o wywiad gospodarczy, etc. Strona upiększona sylwetkami uzbrojonych po zęby żołnierzy w pełnym ekwipunku, utwierdzić ma w przekonaniu, że chłopcy nie żartują.
Są także firmy, które nie nawiązują bezpośrednio do przemocy fizycznej, stosują za to bardziej wyrafinowane metody skłaniania dłużnika do spłaty długu, nawet jeśli ten jest przedawniony. Nie szukając daleko czytam stronę jednej z pierwszych firm, które wypluły Google: GRabowski INkaso windykacja. „…dłużnicy mają obowiązek spłacania zaciągniętych zobowiązań i Ustawa o ochronie danych osobowych absolutnie nie roztacza nad nimi w tym zakresie jakiegoś parasola ochronnego. Ów rzekomy parasol ochronny to mit, albowiem istnieją wystarczające podstawy prawne, włącznie z Art. 23 ust. 1 pkt 5 Ustawy o ochronie danych osobowych który stanowi, że przetwarzanie danych osobowych jest dopuszczalne wtedy, gdy jest niezbędne do wypełnienia prawnie usprawiedliwionych celów administratorów danych lub osób trzecich, którym są przekazywane te dane – a przetwarzanie danych nie narusza praw i wolności osoby, której dane dotyczą. Niewątpliwie dochodzenie zwrotu należnych pieniędzy stanowi taki prawnie usprawiedliwiony cel, również dla naszej firmy windykacyjnej…”. Świetna interpretacja.
Walka ze stereotypami
Poważne firmy windykacyjne od przynajmniej kilku lat starają się ocieplić wizerunek windykatora. Organizują akcje społeczne nawołujące do spłaty swoich długów, negocjowania formy i terminów spłaty, pokazują w swoich reklamach uśmiechniętych młodych ludzi przy telefonie, którzy uprzejmym głosem zachęcają dłużnika do zapłaty. Po przestudiowaniu stron internetowych firm takich jak Commando nie chce się wierzyć, że tak może wyglądać windykacja. A jednak. Firmy windykacyjne zrzeszone w Konfederacji Przedsiębiorstw Finansowych (KPF) opracowały i wdrożyły Zasady Dobrych Praktyk Windykacyjnych, których się trzymają i wzajemnie się kontrolują. Wypracowany kodeks etyczny zabrania m.in. stosowania siły, gróźb i wulgaryzmów, fałszowania informacji o źródle i wysokości zadłużenia, pobierania pieniędzy na poczet kosztów sądowych i kosztów związanych z windykacją, rekwirowania przedmiotów, pobierania pieniędzy bez pokwitowania itd. Kodeks przypomina również o konieczności przestrzegania Ustawy o ochronie danych osobowych.
Walkę ze stereotypami oraz zachętę do dbania o własną wiarygodność finansową prowadzi także Związek Banków Polskich wraz z Biurem Informacji Kredytowych i BIG InfoMonitor. W tym celu powstał poradnik (dostępny na stronach ZBP) dla konsumentów, który pomaga znaleźć rozwiązania problemów takich jak: pracodawca zalegający z wypłatą pensji, kłopoty z wyegzekwowaniem alimentów, kolega, koleżanka nie chcą oddać długu itp. Poradnik prowadzi również przez gąszcz pojęć i zagadnień związanych z pożyczkami, kredytami, umowami itd. Wyjaśnia kto i dlaczego może przekazywać dane dłużników do Biura Informacji Gospodarczej oraz prezentuje wzory ważnych dokumentów. Długi trzeba spłacać, żadna to nowość. Trzeba również pamiętać, że w razie trudności z zapłatą należności, najkorzystniej jest powiadomić o tym wierzyciela najszybciej jak to tylko możliwe. W przeciwnym razie okazać się może, że problemem nie jest dług, lecz windykator.
Źródło: Gazeta Bankowa