Rynek krajowy:
Kluczowym wydarzeniem najbliższych dni na krajowym rynku finansowych będzie niewątpliwie środowa decyzja Rady Polityki Pieniężnej. Co do tego, że utrzyma ona stopy procentowe w Polsce na dotychczasowym 4,0 proc. poziomie nie ma żadnej wątpliwości. Swojego rodzaju niepewność towarzyszy za to: treści informacji towarzyszącej temu posunięciu, a także wydźwiękowi październikowej projekcji inflacji, której pierwsze fragmenty znajdą się zapewne w komunikacie po posiedzeniu RPP (cały dokument zostanie najpewniej przedstawiony w tym, lub na początku przyszłego tygodnia).
Dodatkowo inwestorzy operujący na polskich aktywach z niepokojem będą oczekiwali na mającą miejsce również 25 października decyzję Fed, ale o tym szerzej w części raportu poświęconej rynkowi międzynarodowemu. W centrum ich zainteresowania znajdą się także posunięcia banków centralnych Węgier i Czech. Według prognoz pierwszy z nich we wtorek zdecyduje się na 25 pkt podwyżkę stóp procentowych, do 8,0 proc. poziomu, a drugi w czwartek pozostawi je bez zmian (2,5 proc.).
W takich warunkach publikowana we wtorek seria danych makroekonomicznych z Polski, zejdzie zapewne na boczny plan, tym bardziej, że nie są to doniesienia, które zazwyczaj mocno poruszają rynkiem. Podobnie rzecz się będzie miała z czwartkowym przetargiem zamiany obligacji. Zdaniem analityków we wrześniu stopa bezrobocia spadła do 15,3 proc. z 15,5 proc. w sierpniu, sprzedaż detaliczna wzrosła r/r o 12,2 proc. wobec 11,5 proc. w sierpniu, a inflacja bazowa netto tak jak miesiąc wcześniej wyniosła r/r 1,4 proc.
Nasza waluta rozpoczęła obecny tydzień od nieznacznego osłabienia. Choć kurs EUR/PLN na otwarciu dzisiejszej sesji wynosił nawet 3,8565 i był najniższy od 14 sierpnia br. to w dalszych godzinach handlu wzrósł do 3,8760. Z kolei kurs USD/PLN zwyżkował do ok. 3,0895. Warto przypomnieć, że w piątek cena dolara wynosiła 3,0555 i była najniższa od 23 sierpnia. Związek tej deprecjacji z obserwowanym w poniedziałek wzmocnieniem amerykańskiej waluty na arenie międzynarodowej wydaje się być oczywisty.
Rynek międzynarodowy:
W najbliższy wtorek rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Nie ma żadnych wątpliwości, że będzie to najważniejsze wydarzenie bieżącego tygodnia na światowych rynkach. Wszyscy bez wyjątku analitycy i ekonomiści są zgodni, co do tego, że Fed podobnie jak to miało miejsce w sierpniu i we wrześniu pozostawi poziom stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych bez zmian. Główna stopa procentowa, funduszy federalnych będzie więc nadal wynosiła 5,25 proc. i pozostanie najwyższa od I kwartału 2001 r. Pytanie tylko, co zajdzie się w komunikacie towarzyszącym decyzji FOMC, bo w tej kwestii zdania na rynku są niezwykle podzielone?
W zeszłotygodniowej ankiecie agencji Reuters 14 z 21 amerykańskich dealerów obligacji prognozuje, że proces podwyżek stóp procentowych w USA uległ zakończeniu, a kolejnym krokiem ze strony Fed będzie obniżka ich poziomu. Jako główny powód takiego stanu rzeczy podają oni fakt obserwowanego spowolnienia wzrostu gospodarczego w USA (wywołanego przede wszystkim słabą kondycją rynku nieruchomości) z racji którego, presja inflacyjna powinna pozostać pod kontrolą. Konsensusu wśród nich, co do terminu rozpoczęcia zmniejszania kosztu pieniądza jednak brakuje. Z drugiej strony pozostałych siedmiu dealerów spodziewa się, że proces zacieśniania polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych jeszcze się nie zakończył. Zakładają oni, że po słabym trzecim kwartale br. amerykańska gospodarka się odbije, a to wygeneruje większą presję na wzrost cen.
Brakowi zdecydowania, co do dalszych działań Fed nie ma się jednak co dziwić, bo amerykański bank centralny ma rzeczywiście niezwykle twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony nawet ślepy zauważy, że gospodarka Stanów Zjednoczonych znacznie spowolniła. W II kwartale tempo wzrostu PKB wyniosło 2,6 proc. wobec 5,6 proc. w okresie styczeń-marzec, a co więcej najnowsze prognozy wskazują na to, że w III kwartale było to już tylko 2,0-2,2 proc. Publikacja danych za lipiec-wrzesień zaplanowana jest na najbliższy piątek. Co więcej z rynku nieruchomości napływają nienajlepsze informacje. Choć w zeszłym tygodniu podano, że liczba nowych inwestycji budowlanych nieoczekiwanie wzrosła we wrześniu o 5,9 proc. do 1,772 mln z 1,674 mln (po korekcie w górę z 1,665 mln) w sierpniu (na rynku oczekiwano spadku do 1,640 mln), to bardzo niepokojące jest to, że liczba pozwoleń na te inwestycje spadła w tym samym miesiącu do 1,619 mln., tj. do najniższego poziomu od 5 lat. W najbliższych dniach ma się z kolei okazać, jak w dziewiątym miesiącu tego roku wyglądała sprzedaż domów. Według analityków ta na rynku wtórnym ma być najgorsza od ponad dwóch lat (ich liczba ma spaść do 6,21 mln). Nieco w dół (do 1,045 mln z 1,05 mln) ma pójść także sprzedaż nowych domów. Ta ostatnia utrzymuje się więc tylko nieznacznie powyżej ustalonego w lipcu br. trzyletniego minimum na poziomie 1,01 mln. Z drugiej jednak strony za utrzymywaniem „bardziej jastrzębiego” stanowiska przez Fed mogą świadczyć dane wskazujące na ciągłe utrzymywanie się presji inflacyjnej na wysokich poziomach. W sierpniu delator PCE netto (kluczowa z punktu widzenia Rezerwy Federalnej miara inflacji) wyniósł 2,5 proc. i znalazł się na najwyższym poziomie od sierpnia 1994 r. Z kolei w II kwartale był on równy 2,7 proc. Wskaźnik ten znajduje się zatem znacznie powyżej preferowanego przez bank centralny USA przedziału 1,0-2,0 proc.
Początek bieżącego tygodnia przyniósł widoczne wzmocnienie dolara i spadek cen amerykańskich obligacji. Kurs EUR/USD spadł do ok. 1,2535, a rentowność 2-letnich papierów USA wzrosła do 4,9317 tj. do najwyższego poziomu od 16 sierpnia br. Pokazuje to wyraźnie, że jak na razie na rynku przewagę zdobyli inwestorzy zakładający utrzymanie się dotychczasowej retoryki Fed, a ci spodziewający się tego, że bank centralny USA na październikowym posiedzeniu może dać wyraz swoim obawom o stan gospodarki, a te dotyczące możliwego wzrostu inflacji odstawić na boczny tor są w odwrocie.