To chyba nie jest jeszcze ten rynek, którego akcje parzą w dłonie i trzeba sprzedawać. To nie są ci inwestorzy, którzy boją się o każde jutro. Ubiegły tydzień pokazał, że niedźwiedzie o spadki będą musiały się mocno postarać.
Pierwsza połowa tygodnia mogła nastraszyć. We znaki rodzimym inwestorom dały się szczególnie wtorek i środa, gdy to małe i średnie spółki traciły ponad 4,5 proc., a WIG20 ponad 4 procent. Impuls do spadków dały Chiny. Inwestorzy Państwa Środka obawiając się o nadmierne restrykcje na tamtejszym rynku kapitałowym (rząd ma plany ograniczenia inwestycji, aby zapobiec przegrzaniu się rynku), zaczęli wyprzedawać więc akcje, a indeks Shanghai Composite stracił od szczytu na początku sierpnia ponad 20 procent. To, przynajmniej w teorii, oznacza bessę. Ale w Chinach nie takie cuda się zdarzają.
Najważniejsza nauka wynikająca ze spadków na GPW przez pierwsze dni tygodnia to fakt, że indeksy zatrzymały się na wsparciach: WIG w okolicach 36 tys. pkt., a WIG20 przy poziomie 2100 punktów.
Potem było już lepiej – wraz z odreagowaniem w Chinach, przyszły skromne wzrosty w Europie, USA i także na GPW. Część strat udało się odrobić małym i średnim spółkom. Najciekawsze tradycyjnie zostało na koniec.
Stopa bezrobocia w sierpniu w USA zaskoczyła negatywnie i wyniosła aż 9,7 procent. W poprzednim miesiącu, gdy byliśmy świadkami pozytywnej niespodzianki, rynki bardzo skrzętnie skorzystały z tego faktu. Wydawało się, że tym razem będzie analogicznie – czyli pojawią się spore spadki. A jednak – amerykańscy inwestorzy skupili się na tym, że co prawda bezrobocie jest najwyższe od lipca 1984 r., ale bezrobotnych przybyło mniej niż oczekiwali tego ekonomiści. W ten sposób w piątek S&P500 zamiast spaść, wzrósł i znów znalazł się powyżej 1000 punktów.
Półżartem można powiedzieć, że Amerykanie sprawili sobie miłą niespodziankę na dzisiejsze święto pracy, podczas którego giełdy za oceanem nie będą pracować.
Ciekawe będzie jak poradzą sobie inwestorzy w nowym tygodniu, w którym nie będzie specjalnie ważnych danych z gospodarek. Decyzje będę więc raczej wypadkową emocji, niż analizy. I o ile dziś możemy się spodziewać jeszcze wpływu piątkowej sesji w USA, to od wtorku możliwa jest kontynuacja spadków lub znowu podążanie trendem bocznym.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo