Dwa dni wzrostów musiały wystarczyć giełdowym inwestorom do odbudowania wiary w poprawę sytuacji. Koniec tygodnia odebrał im nadzieję na bardziej trwałą zwyżkę. Powodem są wciąż złe wieści dotyczące gospodarki światowej i europejskiej, których końca nie widać.
Polska GPW
Niezależnie od przyczyn ostatnich zwyżek na warszawskim parkiecie, nie jesteśmy w stanie poruszać się wbrew tendencjom na światowych rynkach. A te niestety nie sprzyjają wzrostom. Sesja zaczęła się więc od sporych spadków. WIG20 tracił na otwarciu 2,5 proc. a WIG 1,7 proc. Skala zniżek szybko się powiększyła, a odbywało się to przy sporych obrotach. Pokaźne spadki indeksów, sięgające w ciągu dnia nawet 4 proc. zostały nieco zredukowane na koniec sesji. Nie zmienia to jednak dość pesymistycznego jej wydźwięku. Pocieszeniem mogą być znów niskie obroty, spadające wraz z dołującymi kursami akcji. Ponownie najbardziej szkodziły indeksom papiery banków. Zmienność nastrojów inwestorów wobec tego sektora jest zastanawiająca. Wyraźnie widać, że niewiele w niej racjonalnych przesłanek, a najbardziej liczą się emocje i wysoka płynność papierów, umożliwiająca wykorzystanie tej zmienności do osiągania krótkoterminowych zysków i szybkiej ucieczki z rynku w razie ryzyka strat. Ostatecznie WIG20 stracił 1,6 proc. a WIG 1,7 proc.
Giełdy zagraniczne
Po dwóch spokojniejszych sesjach, charakteryzujących się niewielkimi zmianami wartości indeksów, w czwartek amerykański rynek powrócił do spadków bardziej zdecydowanie. Skala zniżek nie była zbyt wielka, bo Dow Jones stracił 1,2 proc., S&P tyle samo, a NASDAQ 1,7 proc., ale nie to było najbardziej istotne. Średnia przemysłowa znalazła się bowiem na poziomie najniższym od października 2002 r., czyli od dna internetowej bessy, niwelując cały, trwający od tego czasu wzrost. S&P zdołał się zatrzymać nad listopadowym dołkiem, ale marna to pociecha. Do poziomów tych inwestorzy przywiązują sporą wagę. Jeśli indeksy nie zdołają w niedługim czasie od nich się oddalić, można się spodziewać dalszych zniżek.
Na giełdach azjatyckich przeważały spadki indeksów o 1-2 proc. Najsilniej, o 3,7 proc. zniżkował parkiet w Korei, ponad 2 proc. stracił także Hong Kong. Wyjątkiem była giełda w Szanghaju, gdzie tamtejszy indeks wrósł o 3,85 proc. i pnie się w górę od kilku sesji.
Taka sytuacja nie mogła budzić żadnej nadziei na pozytywne rozpoczęcie dnia w Europie. W dodatku nastroje bardzo szybko się pogarszały i to na głównych giełdach. DAX i CAC po kilkunastu minutach handlu traciły po ponad 2,5 proc. Jedynymi rynkami, które symbolicznie zyskiwały, był Tallin i Ryga. Najmocniej traciły te giełdy, które w ostatnich dniach silnie zwyżkowały, czyli Budapeszt, Praga, Moskwa. Jeśli spodziewano się, że niedawna poprawa nastrojów w regionie może potrwać dłużej, to dzisiejsza sesja te nadzieje raczej rozwiewa. Na koniec dnia różnice między giełdami głównymi i peryferyjnymi niemal się zatarły. Pokaźne straty, sięgające niemal 4 proc. notował zarówno niemiecki DAX, jak i węgierski BUX. Na zamknięciu skala zniżek nieco się zmniejszyła, ale okolice 3 proc. spadku było raczej normą.
Waluty
Poprawa sytuacji złotego nie trwała zbyt długo. Po dwóch dniach dynamicznego wzrostu jego wartości wobec głównych walut, sytuacja się odwróciła. Trudno jednak było się spodziewać, że złoty będzie nadal zyskiwać w takim tempie, podobnie jak trudno było zakładać, że właśnie rozpoczęła się dłuższa tendencja zwyżkowa lub spodziewać się choćby uspokojenia. Niedawne wahania były zbyt duże, podobnie jak emocje i zaangażowany kapitał, by tak się stało. Widać zresztą wyraźnie, że podobnie jak złoty, poruszają się też waluty innych krajów regionu. Poranne osłabienie złotego nie było zbyt duże i sięgało w najgorszym momencie od 5 do 8 groszy, a jego skala wkrótce zaczęła się zmniejszać. Pod koniec dnia za franka trzeba było płacić 3,18 zł, za euro 4,74 zł a za dolara 3,76 zł. Zmiany w stosunku do czwartku były więc niemal kosmetyczne, szczególnie jeśli spojrzeć na zmienność charakterystyczną dla ostatnich dni.
Podsumowanie
Sprawdziły się obawy, że nie mamy co marzyć nie tylko o zakończeniu negatywnych tendencji na rynkach finansowych, ale choćby o uspokojeniu sytuacji. Duże emocje i duża zmienność notowań to zjawiska, z którymi prawdopodobnie będziemy mieli do czynienia także w najbliższym czasie. Nie zanosi się raczej na rychłą poprawę. Piątkowa sesja na giełdach europejskich i początek notowań w Stanach Zjednoczonych sugerują, że należy się liczyć raczej z gorszym scenariuszem.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance
Źródło: Gold Finance