To dobra wiadomość dla osób, które spłacają kredyty hipoteczne w walutach obcych i w ostatnich tygodniach z niepokojem patrzyły na wzrost ceny franka szwajcarskiego i euro.
Za jedno euro trzeba było wczoraj na rynku zapłacić 4,45 zł, za dolara 3,48 zł i 2,99 zł za franka. Gdy jeszcze w piątek frank przebił poziom 3 zł. – Widać, że na razie poziomy 4,50 zł za euro i 3,50 za dolara okazały się zbyt mocne, by je przebić – podkreśla Marek Rogalski, główny analityk First International Traders. – Wydaje się, że w wycenie naszej waluty zostały już uwzględnione wszystkie negatywne informacje, czyli np. problemy z wejściem do strefy euro czy deficytem budżetowym – uważa.
O umocnieniu polskiej waluty w perspektywie najbliższych miesięcy jest również przekonany Michał Poła, analityk z New World Alternative Investments. – Do końca roku możemy ponownie obserwować euro na poziomie 3,60 zł, dolara w okolicach 2,80 zł i franka za 2,40 zł – wylicza Michał Poła.
Żadnej nadziei na poprawę sytuacji nie mają za to na razie inwestorzy giełdowi czy posiadacze jednostek akcyjnych funduszy inwestycyjnych. Wczoraj podczas pierwszej w lutym sesji główny indeks WIG 20 tracił na warszawskiej giełdzie nawet ponad 4 proc. i spadł już poniżej najniższego poziomu z ostatnich miesięcy, który odnotował w październiku ubiegłego roku. Przypomnijmy, że wówczas światem finansów wstrząsnęły m.in. informacje o bankructwie banku Lehman Brothers czy kłopotach ubezpieczyciela AIG.
WIG 20 był wczoraj jednocześnie jednym z najgorszych indeksów w całej Europie. Szybciej, bo o 5 proc. spadały tylko notowania w Rosji. Tymczasem niemiecki DAX i brytyjski FTSE traciły po ponad 2 proc.
Zdaniem analityków spadki na parkietach to wciąż wynik złych wieści, jakie napływają przede wszystkim z amerykańskiej gospodarki. Ostatni we-ekend przyniósł informacje, że wprowadzenie planu pomocowego dla amerykańskich instytucji finansowych i utworzenie tzw. banku złych długów przez Baracka Obamę wcale nie będzie tak łatwe, jak się to na początku mogło wydawać. Inwestorów rozczarowało głównie to, że wciąż nie ma dokładnych szczegółów planu, a jego przegłosowanie w Senacie wcale nie jest przesądzone.
Łukasz Pałka